Wpis w blogu auta
Rover 600
Dodano: 9 lat temu
Blog odwiedzono 2066 razy
Data wydarzenia: 27.07.2014
Pali mi się Rover!
Kategoria: awaria
Od dwóch miesięcy nie dawałem znaku życia, ale nie oznacza to, że w motoryzacyjnym życiu mojego Roverka nic się nie działo. Działo się aż nad to. Dokładniej mówiąc przytrafiła mi się pierwszy raz w życiu tak poważna awaria, że musiałem stać na środkowym pasie zieleni pomiędzy jezdniami czekając na pomoc.
Zacznijmy jednak od wymian jakich dokonałem ostatnio. Kupiłem samochód z tak wyrobionym napinaczem paska wieloklinowego, że ten powodował nienaturalne wykrzywianie paska w czasie pracy silnika. Zaowocowało to jego zsunięciem i ścięciem o połowę szerokości. Wymieniłem także amortyzatory z przodu, bo już swoje w życiu stłumiły.
Inwestycje nie mogły spocząć na tym. Otóż, gdy w czerwcu w godzinach wieczornych wracałem z domu rodzinnego do Krakowa, po zjeździe z A4 od strony Tarnowa i zatrzymaniu się w korku na ulicy Wielickiej, w lusterku zauważyłem tumany dymu, białego dymu... proszę, tylko nie ode mnie! Pomyślałem. Dymu było tak dużo, że zasłaniało 3 pasy jezdni! Zaciągnąłem ręczny i wyszedłem z auta. ***** to ode mnie z wydechu! Przegrzałem go (ale jechałem większość trasy 120 km/h), temperatura w normie, płynu ile było tyle jest. To nie uszczelka pod głowicą. Ale biały dym sugeruje spalanie płynu chłodniczego?! Po dodaniu gazu wszystko się wyjaśniło, siwo-niebiesko, a więc olej. Gaszę auto i dzwonię do kumpla, po samochód z linką do holowania - nie odbiera. Dzwonię do ojca po radę - nieosiągalny. Nie wierzę! Co się ***** dzieje! Jak człowiekowi pod górkę to na całej linii.
Po 20 minutach stania na trawce na środkowym pasie, sprawdzam olej. Idealnie na minimum, przed wyjazdem było 3/4 . To musi być turbina! Nie mogę tu stać, muszę zjechać w jakieś ustronne miejsce, bo mnie jeszcze policja zgarnie. Oddzwania kumpel, będzie za jakąś godzinę. Do celu pozostało jakieś 10 km, spotkajmy się pod Bonarką, mam minimum oleju, dojadę. Po kolejnym półgodzinnym postoju doszedłem do wniosku, że mogę dojechać o własnych siłach. Kumpel już jechał za mną.
Na pierwszy ogień poszło sprawdzenie luzu na wirniku. Grubo za duży, bo aż ok. 5mm. W pierwszy możliwy dzień demontaż turbiny pod akademikiem. Z uwagi na brak kluczy zostałem zmuszony do kupienia zestawu ,,nasadówek" YATO w Castoramie, bo bez nich ani rusz. Zbieranie funduszy i poszukiwania turbiny trwały 20 dni. Ale Roverek niemrawo zajęczał rozrusznikiem i o dziwo odpalił. Obserwacje: czuć już od 1500 obrotów, że coś się zaczyna dziać, przy 2 tys. Zaczyna ciągnąć. 2500 to już apogeum momentu. Na starej turbinie wszystkie progi były przesunięte o 500 obr/min w górę.
Zabawa ta kosztowała:
-napinacz SKF - 275zł
-pasek wieloklinowy - 38zł
-amortyzatory KAYABA - 360zł
-turbosprężarka używana - 400zł
-uszczelki turbiny - 34zł
-olej 10W-40 LOTOS - 80zł
-filtr oleju FILTRON - 23zł
-filtr powietrza FILTRON - 24zł
Ostatnia aktualizacja: 27.07.2014 23:24:57
Najnowsze blogi
Dodano: 3 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni
naprawa przewyższa wartość auta
moja decyzja
auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
2
komentarze
Dodano: 3 dni temu, przez darek-k
wycena z ubezpieczalni
naprawa przewyższa wartość auta
moja decyzja
auto odkupuje po cenie rynkowej z przed uszkodzenia ubepieczyciel
5
komentarzy
Dodano: 10 dni temu, przez Egontar
Z wymianą filtra PP oraz porządkami po zimowymi w Jokerze wstrzymywał mnie nieszczelny układ klimatyzacji. Dlatego też zaraz po jego uszczelnieniu zabrałem się za porządki, a było co robić. ...
68
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
A inna ciota nawet koła nie zmieni bo twierdzi, że warunków nie ma. Masz jaja.
http://www.youtube.com/watch?v=FH1U93rsuys