Do _luckyboy_: Miałem Astrę III po flocie, którą jeździł Ś.P. ojczulek. Po zakupie wymiana paska rozrządu, filtrów, płynów (chłodnica, hamulce), klocki, tarcze i do sprzedaży już później nic. Zero problemów, a zjeździła Polskę, była w Holandii dwa razy itd. Oczywiście ojczulek traktował ją jak zło konieczne, piłował, dusił, nie dbał kompletnie, a gdy zrobił się już na tyle niesprawny, że pobijał z każdej strony to auto wyglądało jak siedem nieszczęść. Czasami się zdarza, że w skrzyni coś tam się źle ułoży i rzadko ale jakiś bieg nie zaskoczy od razu, myślisz, że cofnąłby wajhę lub ręką poluzował lekko uścisk żeby zapracowało? Nie! Pchał na chama, bo bieg jest w tym miejscu i tu i teraz ma wejść. Ruskie T34 by zepsuł, zajeździł i zniszczył. Taki typ i już, nie przemówisz, bo tylko sprawisz, że zacznie się drzeć na Ciebie, auto i cały świat wokół. Ja służbówkami wolniej po progach jeździłem niż on tą Astrą. Złego słowa nie powiem.

Do MarcinGP: Jak widzę takie podejście do serwisu samochodu, to wolę auta poflotowe - lepiej co 30.000km, niż w ogóle :D

Do _luckyboy_: Niektórzy jeszcze myjek ciśnieniowych używają i starych wirówek do suszenia. Takich wyglądem przypominających pralkę "Franię". To można sprawne nawet za 5 dych wyrwać albo za darmo nawet się trafiają.

na nowych filtrach zawody w Pile życiówka nie wiem czy to one czy po prostu fart

Przypomniało mi się, jak przyjechał gość BMW do punktu na serwis olejowy i trzepali filtry kiedy usłyszał cenę za filtry powietrza

Jakie plastiki czyściutkie
Na Filtr była pora, bo zapyział już...