Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Volvo S40 Volver » Akumulator pada w lecie? Niemożliwe.







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Volvo S40
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 3689 razy
Data wydarzenia: 10.05.2012
Akumulator pada w lecie? Niemożliwe.
Kategoria: awaria
A jednak.

Teraz wersja długa:
Od kilku dni Volver zaczął coraz gorzej zapalać. Nie miałem zielonego pojęcia co się dzieje. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby akumulator padł w czasie lata. Szczególnie, że ostatnio nawet nie jest mokro.
Samochód jest potrzebny, dziecko do przedszkola trzeba zawieźć i przewieźć. Jakieś zakupy zrobić czy gdziekolwiek pojechać (na wieś, na majówkę, itp).
Któregoś ranka zostałem zmuszony do zajrzenia pod maskę, ponieważ rozrusznik zaczął do mnie strzelać, las vegas na budzikach, nie odpala. Dobrze, że wcześniej naładowałem baterie w drugim samochodzie, bo teraz się mogła przydać. Poleciałem po kluczyk, wyciągnąłem akumulator, kable w dłoń. Podłączyłem, odpalam - żyje. Hurra. Kable i akumulator zabieram ze sobą, tak na wszelki wypadek. Synek do przedszkola, ja do Volvera. Odpala słabawo, ale odpala. Jedziemy....
Potem kilka razy odpalał, tak jak ostatnim razem, trochę lepiej trochę gorzej, ale odpalał.
W tym tygodniu praktycznie każdego ranka musiałem podłączać drugi akumulator, żeby odjechać. Już mnie to nawet nie denerwowało - jakoś się przyzwyczaiłem. Ale ileż można.
Wyciągnąłem radio i podłączyłem inny sprzęt, nie grający a pomiarowy. W gniazdku siedział już taki mały dzyndzel na 3 diody, który kolorkami pokazuje stan ładowania i akumulatora. I tak sobie jeździłem i patrzyłem co tam się dzieje. Ładowanie czasem jest mocniejsze, czasem słabsze, ale jakieś jest. Żeby oszczędzać prąd nie stałem na hamulcu roboczym na światłach, tylko na ręcznym. Przełączałem światła na pozycyjne, jeśli stałem w korku. Wiatrak maksymalnie na bieg 1, ale jak było przyjemnie na dworze to szybka w dół i wicher na 0.
Ostatnie dni to porażka i męczarnia, nikomu nie życzę.

Rozwiązanie przyszło przypadkiem, postanowiłem zamienić akumulatory, a ponieważ nie wiem czym grozi odłączenie Volvera od źródła prądu, podłączyłem kablami drugi akumulator, a potem chciałem odkręcić klemę dodatnią.
Oczom mym ukazał się straszliwy i okropny widok;coś zaczęło zjadać akumulator (zdjęcia 1 i 2), widok zapamiętać - odkęciłem klemę, patrzymy co się dzieje. Samochód odpala, ładowanie ładne, wszystko gra. OK. Założyłem klemę i dalej patrzę na miernik. Zmieniło się napięcie na wyższe (centrum pomiarowo- obserwacyjne - zdjęcie 3). Pewnie to był winowajca, ten wstrętny biały nalot nie przewodził prądu i z tego kłopoty. Przeczyściłem, póki co, nie posmarowałem jeszcze wazeliną techniczną, bo jeszcze nie kupiłem. Ale na dniach pewnie już będzie. Dalsze wnioski prowadzą do wymuszenia na mej osobie zakupu nowego akumulatora, ponieważ ten jest bezobsługowy i pewnie długo już nie pociągnie. Może w lecie jeszcze pojeździ, ale zima go zabije (już miał pewne kłopoty wcześniej).
No i rada dla innych: jeśli ktoś coś takiego u siebie zobaczy - to jak najszybciej czyścić i smarować wazeliną (lub smarem miedzianym), lekceważenie takiego stanu może doprowadzić do uszkodzenia alternatora (diód, uzwojenia, regulatora). Jest też metoda z podkładkami wykonanymi z filcu, który szczelnie leży na czopach akumulatora, pod klemami. Niektórzy dają na ten filc kilka kropel oleju silnikowego.
Ostatnia aktualizacja: 11.05.2012 00:36:29
Dodano: 11 lat temu

https://www.youtube.com/watch?v=TeClNwc2vlM
Dodano: 12 lat temu
Jednak warto czasami zajrzeć pod maskę ;)
[bigok]
Dodano: 12 lat temu
Do maniax86: ja pod maskę zaglądałem ostatni raz jak płynu do spryskiwacza dolewałem zimowego. Póki wszystko działa to nie zaglądam. W zdrowym akumulatorze tego nalotu nie powinno być.
Dodano: 12 lat temu
Do lysy1233: ja jak miałem malucha to sam sobie pchałem, wskakiwałem i odpalałem. Volvera mogę przepchnąć z miejsca na miejsce po płaskim, do sensownej prędkości go nie rozpędzę. Trochę więcej waży, silnik też trudniej ruszyć. W fordzie przy regulacji zaworów kręciłem ręcznie silnikiem, tutaj ani rusz.
Dodano: 12 lat temu
Do Egontar: Ale u nas jeszcze takich upałów nie było. Dwa dni może, ale wtedy stał w garażu gdzie było przyjemnie chłodno. Teraz też większość czasu stoi pod dachem i w chłodzie.
Ale warto zapamiętać, że upał też zabija akumulator.
Dodano: 12 lat temu
no tak ten osad sie powinno regularnie czyścić..... choć mało kto o tym chyba pamięta...
Dodano: 12 lat temu
Możliwe:) ja wczoraj Corsę na pych odpalałem, bo nie chciało mi się iść po prostownik...
Dodano: 12 lat temu
Akumulator bardzo czesto pada właśnie w lecie, przy bardzo wysokich temperaturach. MNie zdarzyło sie to na Chorwacji. Akumulator 5 letni ZAP (od nowości). Zima auto stoi na zewnątrz wszystko ok. Dojechałem do Umagu, wczasy super 2 tygodnie. W przeddzień wyjazdu jeszcze mycie autka na drogę, rano auto spakowane. Rodzinka jeszcze pomoczyć się w morzu a ja oddać klucze od domku do recepcji. Ponieważ recepcja dość daleko wsiadam do Lanosa i nic. Auto nie zapali. Po ok.2 godzinach znalazłem kable rozruchowe i tak go odpaliłem. Droga do Polski już bez niespodzianek. Zima też. Auto na zewnatrz, mróz, snieg. Kolejne lato i również wyjazd na Chorwację. Tym razem do Zadaru. Dojechalismy na miejsce bez problemu. Rozpakowaliśmu rzeczy z auta i pora na rekonesans do miasta. Ale Lanos już nie zapalił. Jeszcze tylko próba zapalenia przez kable, auto pali, ale po powtórnym zgaszeniu cisza. Potem próba reanimacji, ładowanie cała noc u elektryka w ośrodku, ale nic to nie dało. W końcu to już 6 lat ma aku. Potem pół dnia szukania nowego z klemami na odwrót. Ale jak wczesniej pisałem próbowałem zapalić przez kable. Kable pozyczyłem od pewnego polaka, który twierdził, że kupił je rok wcześniej we Włoszech bo miał identyczne problemy!!! Teraz juz wiem, że zbyt duże upały tez nie sprzyjają akumulatorom i w ogóle elektryce. Mialem tam tez problemy z alarmem, który się samoczynnie podczas jazdy włączał ;). Po powrocie do Polski problem minął i nie powtórzył sie do dziś dnia. Pozdrawiam!
Dodano: 12 lat temu
Do zbyszek22: Mam nadzieję, że u mnie nie padł. Chociaż, w moim Escorcie też miałem problem z alternatorem, jedna dioda siadła i zrobiło się zwarcie. Po kilku dniach prądu nie było. Rozebrałem , pomierzyłem, polutowałem i jeździ. Koszt 30 gr za 3 diody.
Dodano: 12 lat temu
ja miałem problem z alternatorem, awaria elektryki jest bardzo uciążliwa.
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl