No i padł w zeszłym miesiącu. Pisałem już o "awaryjności francuzów" wspomaganej działalnością naszych fachowców , kiedy niewłaściwa diagnoza problemów z elektryką i "złote rączki mechaników" pociągnęły za sobą lawinę awarii a w konsekwencji kosztów. Pisałem, że w sierpniu z powodu awarii wymieniłem alternator na "nowy-używany". Niestety, służył tylko 11 tys. km i tuż przed wyjazdem na święta odmówił posłuszeństwa. Dobrze, że stary zachowałem w piwnicy. Zabrałem stary i dałem do naprawy. Koszt regeneracji obejmujący wymianę łożysk, komutatora i szczotek wyniósł mnie 170,- zł (+ koszty montażu 145,-). Teraz u tego samego elektryka zostawiłem ten drugi, "nowy" i po naprawie będę miał zapasowy za 170,- zł. Ciekaw jestem kiedy będę musiał zrobić z niego użytek