Wczoraj otrzymałem telefon z serwisu, że specjalista od gwarancji nie przyszedł do pracy więc czekamy ...

W końcu jest informacja, że dziś mam spotkanie. Zasięgnąłem więc informacji w serwisie Toyoty jak załatwiane są u nich podobne sprawy. Odpowiedź nie była zbyt skomplikowana. W reflektorach badane lub wymieniane są zaślepki. Jeżeli nadal parują to lampy podlegają wymianie.
Przygotowałem się również na wariant reklamacyjny. I tu sprawa wygląda następująco: jeżeli serwis nie chce wykonać danej czynności należy złożyć pisemną reklamację. Salon musi w określonym czasie udzielić pisemnej odpowiedzi. Następnie zlecamy badanie przedmiotu sporu niezależnemu rzeczoznawcy. Jeżeli opinia jest na naszą korzyść wówczas zwracamy się do Federacji Konsumentów o pomoc w załatwieniu sprawy. Uruchomiona dalej procedura powinna zakończyć pozytywnie naszą sprawę w ciągu 2 miesięcy. Czytałem również, że FK może nałożyć karę na dilera lub zarządzić wypłatę odszkodowania klientowi.
Bogaty o tą wiedzę udałem się do serwisu. Oczywiście temat moich reflektorów nie był pożądany lecz nie omieszkałem go podjąć.
Spotkałem się więc z tak długo wyczekiwanym panem specjalistą, który okazał się być osobą która 24.11 zdiagnozowała parowanie. Dziś jednak okazało się, że ów pan specjalista pamięta o moich pozostałych usterkach, ale parowania reflektorów wtedy kategorycznie nie było !!! Przecież specjalnie przyjechałem żeby im to pokazać !!! Drugi pracownik, który kilka dni temu też zdiagnozował parowanie stwierdził, że widział ale chodziło mu o coś zupełnie innego. Ręce mi opadły na domiar złego w trakcie naszej rozmowy lampy jak na złość nie chciały zaparować. Generalnie zauważyłem że nie chodzi tu o brak dobrej woli tylko strach przed podjęciem decyzji. Na szczęście znalazłem pracownika, który przyjmował mój samochód do oględzin 24.11 i na dokumencie odbioru pojazdu poświadczył mi, że lampy były zaparowane.
Oczywiście w dokumencie napraw była adnotacja o braku parowania, ale dopisałem to żeby był ślad w dokumentach o usterce.
Ostatecznie widząc moją determinację zgodzono się abym przesłał zdjęcia zaparowanych lamp a sprawa zostanie załatwiona pozytywnie.
Zabrałem swój samochód i ....... zwariował czujnik parkowania, drze się bez opamiętania. Nie pozostało mi nic innego jak zabrać jeszcze ciepłe autko zastępcze i wrócić do domu bez mojej kochanej, ale jakże fanabernej foczki

... znów czekam na telefon ... akcja niczym matrix.