Pewnie taka sytuacja musiała nastąpić. Prędzej, czy później. Tak to już jest... Ale od początku. Pewnego zimnego poranka, na początku marca, A. zameldowała mi, że samochód nie chce jeździć. W sensie - silnik odpala bez problemu, jeździ do tyłu, ale do przodu już niekoniecznie. W pierwszej chwili pomyślałem, że może niskie temperatury, spadek napięcia przy rozruchu i skrzynka wbiła się w tryb awaryjny. Że podłącze swojego VAGa i przywrócę stan pierwotny... Jednak po podłączeniu kompa wyskoczył błąd statyczny: "uszkodzenie czujnika prędkości obrotowej skrzyni biegów G38". Że mój VAG w zasadzie służy mi do resetowania inspekcji, wykasowywania prostych błędów i do zabawy wskaźnikami, a moje pojęcie o ASB jest w zasadzie żadne, to pomyślałem sobie, że udam się w miejsce, gdzie zapewne ktoś mi podpowie co i jak z tą moją skrzynią... Całkiem zgrabnie, na trójeczce, dotoczyłem się więc do serwisu Plichta, na gdańskich Szadółkach, gdzie spędziłem 2 godziny, beknąłem 120 PLNów i dowiedziałem się, że... mam uszkodzony czujnik prędkości obrotowej skrzyni biegów G38... Spytałem, czy wymiana oleju w skrzyni i przedmiotowego czujnika pomoże, na co otrzymałem odpowiedź, że prawdopodobnie tak. Choć gwarancji nie ma. Koszty - około 1000 PLN. Podziękowałem grzecznie i udałem się do domu. Kolejnego dnia postanowiłem zapolować na czujnik, niestety okazało się, że poza serwisem jest nie do dostania. Zamówiłem więc czujnik w serwisie. Koszt - 140 PLN. Stwierdziłem też, że nie ma sensu przepłacać w serwisie i należy poszukać nieautoryzowanego miejsca, ale w specjalizacji ASB. Pierwszy wybór padł na firmę Sosnowski. Przez telefon opisałem panu zachowanie samochodu, diagnozę postawioną przez serwis i swoje obawy. Pan powiedział, że pierwszy wolny termin ma za tydzień, a koszty miały spaść prawie o połowę - do około 500 PLN (nie licząc ceny czujnika). Zadzwonili z serwisu, przyjechał czujnik. Zapłaciłem, odebrałem. Malutkie gówienko w pudełeczku wielkości pudełka zapałek. W międzyczasie dostałem od znajomego namiar do właściciela firmy Auto-Mat z Miszewka pod Gdańskiem. Stwierdziłem, że prócz rozmowy nic nie ryzykuję i zadzwoniłem. Po raz kolejny opisałem objawy i zachowanie Audioli, po raz kolejny przedstawiłem diagnozę serwisu... Pan się tylko uśmiechnął, stwierdził, że te czujniki się nie psują i że na 99% przyczyną awarii jest coś innego, a nie ten czujnik. Kazał przyjechać do swojego serwisu na kolejny komputer i po ew. wykluczeniu tegoż czujnika - organoleptyczne (czyt: zdjęcie pokrywy miski olejowej) obadanie co w trawie (skrzyni) piszczy (się zepsuło). Potencjalne koszty po mojej stronie - 100 PLN i po diagnozie wycena i ew. decyzja co dalej. W umówionym terminie odwołałem Sosnowskiego i pojechałem do Miszewka. Wsiedliśmy do samochodu, podłączyliśmy komputer, okazało się, że czujnik działa. Miska poszła w dół, na szczęście obyło się bez kupy złomu w środku (to in plus), na nieszczęście jednak coś tam poważnie się posypało, coś tam się przytarło... Wstępny koszt naprawy - 3200 PLN. Rozważałem przez moment ewentualność zakupu używanej skrzyni, ale tylko przez moment - kosztowo zaoszczędziłbym pewnie około 500 PLNów, z drugiej strony kto wie co by się wydarzyło za miesiąc, albo pół roku ? Zagryzłem wargi i kazałem robić (w końcu to tylko pieniądze). Po niecałym tygodniu samochód był do odbioru. W ramach usługi wymienili mi też przegub zewnętrzny i zaślepki w otworach montażowych w głowicach (pociły się olejem). Skrzynia działa bez zarzutu. Oby jak najdłużej...
W ręku został mi czujnik. Nieodpakowany nawet. Mam go do teraz. W autoryzowanym serwisie Plichta powiedzieli, że mi go nie przyjmą. Bo niby specjalnie go dla mnie ściągali, bo niby kolor naklejki, bo coś tam, coś tam. Nie miałem siły na jakaś karczemną awanturę, zresztą ta głupia polityka, to ich problem. W końcu jeden niezadowolony klient to kolejnych 10-ciu straconych. A niezadowolony jestem...
z drugiej strony staram się rozumieć "tradycjonalistów", którzy trzymają się skrzyń manualnych. choć w dobie DSG coraz trudniej mi to przychodzi...
btw. historia z moja skrzynią dokończona.
W ostatnich czasach coraz więcej mocnych samochodów ma zamontowane automatycznie skrzynie biegów, wcale nie dlatego, żeby zedrzeć kasę z klienta, ale właśnie po to, żeby zabezpieczyć go przed samym sobą.
Niestety w dzisiejszych czasach bardziej awaryjne są skrzynie (żeby być precyzyjny to osprzęt skrzyń) manualnych. Niestety częste wymiany dwumasów, spalone sprzęgła i tego typu naprawy występują głównie w manulanach. Użytkownicy mocnych samochodów nie radzą sobie z prawidłową zmianą biegów, co prowadzi do częstych awarii, a automat robi to być może nie zawsze dokładnie tak jak byśmy zrobili to sami, ale zawsze w bezpieczny dla skrzyni sposób.
Czasy nagminnie psujących się automatów już dawno minęły, a najnowsze skrzynie automatyczne są wbrew opiniom, szybsze niż przeciętny kierowca.