Wakacje spędziliśmy w Chorwacji, do której pojechaliśmy samochodem. Po całej podróży nasuwaja nam się pytanie: Dlaczego w Polsce nie ma autostrad?
- czy jesteśmy jedynym krajem w Europie bez autostrad?
- czy jesteśmy na tyle głupi że nie potrafimy ich wybudować?
- czy jesteśmy tak mało cywilizowanym krajem by je mieć?
- czy jesteśmy za biednym krajem i nas nie stać?
Nie potrafię tego zrozumieć, że gdziekolwiek się nie pojedzie - tam... się jedzie.
Słyszałem kilka cudownych opinii na ten temat Np:
1. Czechy to mały kraj i łatwiej im wybudować kilkaset km autostrady. Tylko, że z drugiej strony mają mniejsze budżety na inwestycje, bo jest dużo mniej mieszkańców (podatników). Czy to, że żyjemy w dużym kraju jest przeszkodą dla rozwoju? Jeśli tak, to podzielmy się na 10 lat - Wszyscy na tym skorzystają!
2. Słyszałem też opinie że Chorwatom łatwiej budować bo ich asfalt nie musi wytrzymać temperatury -30 st C. (minus). Taka osoba chyba zapomniała, że autostrady są również a Austrii i Czechach, gdzie też zdarzają się spore mrozy.
3. Polska po wojnie była bardzo zniszczona i musiała inwestować w odbudowę domów - sieć dróg była mniej istotna. Nie zrozumcie mnie źle, ale czy współczesny mieszkaniec Pragi (w Czechach) codziennie gnębi się faktem, że jego władcy wpuścili Niemców bez stawiania oporu na swój teren? - Nie, ma to gdzieś! Za to codziennie korzysta z autostrad. My natomiast co miesiąc świętujemy bohaterskość narodu, krzycząc hasła byśmy pamiętali o przeszłości. Mam to gdzieś! Chcę patrzeć jak kraj się rozwija, jak goni Europę, jeździć po autostradach i drogach bez kolein.

PS. Przepraszam za emocjonalną wypowiedź, ale cholera człowieka bierze jak przejazd przez pół Europy zajmuje mu tyle czasu co z Polski z punktu A do Polski w punkcie B.