Dziś jadąc do klienta ujrzałem na Rondzie Mickiewicza -tym samym przy którym miałem najechanie na mój wóz- Cinquecento w holenderskim gazie na Awaryjnych - kierowca - babeczka z małoletnią pasażerką - nie wiele myśląc zajechałem przed Cinqusia i założyłem kamizelkę odblaskową i zabrałem się za zapinanie linki - oczko w Cinqusiu malutkie - ledwo linkę przeplotłem ale udało się teraz tylko "prawy kierunek" i "tylko pociągnął" -do parkingu przy markecie Lidl co by kobitki nie zamarzły czekając na wrzeszczącego przez słuchawkę telefonu męża...
Ale nie o tym miał być wpis:
Cinqus miał rozbebeszone kable przy kokpicie - nie wiem czy od tego magicznego Gazu czy co? ale tragicznie to wyglądało!!! Kontrolki wszystkie się paliły - wiec pewnie elektryka padła...Aku raczej działał więc nie wiem co to się działo
Moje pytania brzmią następująco:
- DLACZEGO TAKIE GRUCHOTY JEŻDZA PO NASZYCH DROGACH?!?!
-DLACZEGO MAŻ WSADZIŁ SWOJE DZIECKO I ŻONĘ DO PUSZKI ŚMIERCI ??!! Szkoda słów.. żal mi kobitki...
1 gruchot Cinquś
2 Moja wspaniała Asroida :D
czerwona strzałka - droga na parking