Historia wydarzyła się naprawdę. Wszelkie podobieństwo osób i zdarzeń jest przypadkowe. Było to kilkanaście miesięcy temu gdy jeszcze mieszkaliśmy w Olsztynie, a zaczęło się od kałuży pod Białą Strzałą. W planach była podróż do Bydgoszczy, która została skutecznie przerwana przez nocne moczenie. Dzień przed wyjazdem zatankowałem do pełna żeby rano tylko wsiąść i ruszyć, bo powrót zaplanowany był na ten sam dzień. Podchodzę do auta, a w tylnej części kałuża. Zdziwiłem się bo nie padało ani wczoraj ani w nocy ani rano w sumie to od dawna nie padało a tu kałuża. Pierwsza myśl, że to może z innego auta. Ale nieeee. Sprawdzam co wchodzi w skład kałuży. Bez wątpienia jest to BIO 100 i ewidentnie wyciekło z Białej Strzały. I po wycieczce :/ Wsiadłem żeby sprawdzić czy wyciekło wszystko czy tylko trochę. Okazało się, że ubyło mniej niż 1/4 baku. Kamień z serca będę mógł pojechać do mechanika o własnych siłach. Wybrałem pewien zakład X, m. in. dlatego, że było blisko, ale też pamiętałem, że koleżanka naprawiała tam swoją Hondę i była zadowolona zarówno z cen jak i jakości świadczonych usług. Wstępna diagnoza "coś z bakiem", dokładniejsza diagnoza "przerdzewiały bak". Zamówiłem polski zamiennik. Przyszedł kurierem, zaniosłem, zamontowali zapłaciłem i na drugi dzień rano kałuża pod samochodem. WTF?!?!?!?!? Okazało się, że zamiast normalnej opaski zaciskowej użyto takiej plastikowej jak czasem kołpaki się przypina. Podobno uczeń to naprawiał. Założyli normalne opaski i jakiś czas było spoko. Parę dni później w drodze do rodzinnego domu okazało się, że nadal cieknie. Tam zaprowadziłem Strzałę do znajomego mechanika i okazało się, że fachowość naprawy dokonanej w Olsztynie w zakładzie Pana X pozostawiała wiele do życzenia. Mianowicie ułamany był kawałek korka, w którym znajduje się mechanizm zasysania paliwa z baku oraz wskaźnik poziomu paliwa. Tylko pytanie czy był wcześniej uszkodzony (co powinien zauważyć ktoś kto kto naprawiał) czy może uszkodziła to ta osoba i się do tego nie przyznała. Węże które znajdują się w baku były nacięte i w ten sposób silnik się zapowietrzał, zwłaszcza w jeździe pod gorę. Wreszcie nie podłożono żadnych podkładek między bak a pasy go trzymające co w efekcie doprowadziło do tarcia metalu o metal i tak nowiutki bak miał już niezłe przerdzewiałe przetarcia. Naprawionym przez znajomego samochodem wracam do Olsztyna reklamować usługę. Pan X zasugerował, że jeżeli miałem jakieś "ale" do wykonanej naprawy powinienem reklamować usługę a nie naprawiać w innym zakładzie. Tylko jak miałem przejechać niesprawnym samochodem 330 km???? Na szczęście miałem zrobione zdjęcia tych wszystkich uszkodzeń i po długich pertraktacjach zwrócono mi większą część pieniędzy, które i tak musiałem zapłacić znajomemu mechanikowi, który rzeczywiście naprawił Białą Strzałę. Co najlepsze Pan X cały czas szedł w zaparte a na koniec jak już oddał mi pieniądze powiedział że Pan Tadek (imię zmienione) często takie buble robi
I kilka pytań/stwierdzeń na koniec: 1. Czy stary bak był przerdzewiały czy może problem od początku tkwił w korku? 2. W jaki sposób korek został uszkodzony? 3. Czy Pan Tadek ciągle tam pracuje? 4. Czy tak musiało być?
ale zgadzam się - coraz więcej takich Panów Tadków ; przykra rzeczywistość
Ale patrz: są fora regionalne, gdzie ludzie zachwalają jakość pracy warsztatów, itp. A jakbyś się czuł, gdyby Tobie się coś takiego przytrafiło i następnemu klientowi po tobie też by robił podobną robotę ze zbiornikiem, powiedzmy benzyna i dochodzi do zapłonu a w środku powiedzmy dziecko??
Co z sumieniem?
P.S. gdy znajomi toczyli z 3latka batalię o nowe/postłuczkowe-malowane auto z salonu tamci w połowie wyskoczyli z zarzutem "psucia opinii". Bo rozeszło się szybko i ktoś widocznie rzucił "auta tu kolejnego nie kupię bo koleżance sprzedałeś powypadkowe"...