Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy anaklim » Bierz kota - czyli jak zarobić na Gallardo.







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika anaklim
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 2121 razy
Data wydarzenia: 21.10.2010
Bierz kota - czyli jak zarobić na Gallardo.
Kategoria: inne
Dorota nie ma samochodu, ma książkę z zasadami ruchu drogowego, która stoi na oknie, bo Dorota może kiedyś prawo jazdy zrobi. Ma za to psa - najbrzydszego kundla na świecie, za to strasznie wesołego, który nie przepada za dziećmi.
Pewnego niespotykanie jak na ten kraj pięknego i ciepłego dnia Dorota zapukała do moich drzi i właściwie od progu oświadczyła, że ma sprawę do mojego syna - Kaja, ale najpierw musi pogadać ze mną.
Jakkolwiek groźnie to zabrzmiało, nie wpadłam w panikę. Wczoraj się nie urodziłam (niestety), przedwczoraj też nie więc wiem, że najpierw trzeba posłuchać, a później reagować, bo może nie trzeba będzie od razu dostawać zawału.
- Ania czy Kaj jest na tyle duży, żeby zaopiekować się Daisy? Pomyślałam, że to by była dla niego taka praca na wakacje. Ja lecę do Polski i musiałabym ją zostawić w hotelu dla psów.
Doszłam do wniosku, że propozycja była rewelacyjna.
Nie ma chyba dziecka na świecie, które nie chciałoby mieć zwierzątka. Kaj nie jest zatem wyjątkiem bo marzy o psie. Jako, że mamy trzech synów prawdopodobieństwo posiadania w przyszłości czworonoga wzrasta potrójnie. Pomyślałam, że opieka nad Daisy będzie skutecznym lekarstwem:)
- Dobra, Dorota, ale mam jeden warunek. Zostawisz mu woreczki tak żeby mógł sprzątać po psie! - a co poleciałam po całości, niech stopień trudności wzrasta!
Dorota poleciała zostawiając ostatnie instrukcje:
- A! Kaj, tylko błagam na wszystkie świętości, nie puszczaj jej bez smyczy po osiedlu, żeby nie ganiała za kotami - powiedziała Dorota, pomna szram na psim pysku, jakie pozostawił rudy Ginger, największy koci łajdak w tej części miasta.
Kajetan niestety był wniebowzięty. Postanowił sprawić, że Daisy polubi dzieci a poza tym, nie dość, że miał odpowiedzialne zadanie, to jeszcze Dorota zaproponowała mu nieprzyzwoitą ilość pieniędzy.
- Mamo, ja wiem na co będę zbierał te pieniądze - oświadczył Kaj spokojnie niemniej jednak bardzo zdecydowanie - na Lamborghini Gallardo!!!
- Synu - jęknęłam - dlaczego akurat Lamborghini???
Kaj poleciał do laptopa i otworzył mi stronę:
- Wiesz mamo, że on może jechać nawet 325 km/h! I ma duży silnik! Większy od naszej Toyoty! Poza tym zobacz jaki jest ładny, mógłbym się nim ścigać.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Wszystko co najważniejsze...
Zasiadłam z Kajem do kompa:

"To stosunkowo niewielkie, dwumiejscowe auto. Posiada ramę podłogową typu spaceframe (aluminiowa przestrzenna) i aluminiową karoserię, stały napęd na cztery koła ze sprzęgłem wiskotycznym i montowany centralnie-wzdłużnie silnik V10 o pojemności 5,0 l, benzynowy z wielopunktowym wtryskiem. Skrzynia sześciobiegowa, manualna, (opcjonalnie sekwencyjna). W roku 2005 jego moc zwiększono o 20 KM i obecnie ma 560 KM. Średnie zużycie paliwa 17,0 l/100km. Masa własna 1505 kg (wersja podstawowa) lub 1405 kg (wersja Superleggera - wł. "superlekka"). Prędkość maksymalna wynosi 315 km/h, a do 100 km/h auto przyspiesza w zależności od wersji od 3,8s do 4,3s. Cena samochodu w wersji podstawowej wynosi ok. 145.180 Euro (w USA 165.000 $). Najnowszą wersją kultowego już samochodu jest LP560-4, po raz pierwszy pokazaną na genewskim auto salonie. Wyposażono go nowy silnik konstrukcji Lamborghini czyli dziesięciocylindrową widlastą jednostkę z bezpośrednim wtryskiem (FSI) o pojemności 5,2 l. Motor ten generuje 560 KM, dzięki czemu wyposażony weń samochód jest najmocniejszą odmianą Gallardo. Ponadto zaoszczędzono kolejne 20 kg na masie pojazdu, przez co wynosi ona już tylko 1330 kg. Ceny Gallardo LP560-4 rozpoczynają się od ok. 195.250 Euro (w USA 222.000 $). Osiągi: maksymalna prędkość w granicach 325 km/h i pierwsza setka na liczniku po 3,7 s." - Przeczytałam w Wikipedii.

No w sumie robi wrażenie. Pokiwałam głową:
- Jak mnie tym przewieziesz to Ci pomogę zbierać:-)
- Naprawdę, mamo!?!?
- No jasne!

Pięknie jest mieć marzenia. To one są siłą sprawczą wielu naszych poczynań. Gdyby ludzie nie realizowali marzeń pewnie do tej pory pochrząkiwalibyśmy w grotach przy ręcznie rozpalanych ogniskach odziani w skóry. A tak - moje dziecko nauczy się oszczędzać. Może kiedyś faktycznie pomkniemy autostradą w pięknym dwuosobowym samochodzie. Zrobię wiele aby tak się stało!

- Bierz kota, bierz kota!!! - usłyszałam następnego dnia przez uchylone okno i zamarłam w osłupieniu. Daisy leciała z prędkością Gallardo za pomykającym z prędkością Veyrona kotem.
- Kajetan! Ciotka Cię prosiła.... Nie dokończyłam, bo Kaj odwrócił się do mnie z niewinnym wyrazem twarzy.
- Nie mogłem jej trzymać na smyczy jak zobaczyła kota! To wbrew psiej naturze - pouczył mnie ośmioletni dog whisperer.
No, to więcej ci Dorota nie pozwoli zarobić, pomyślałam, jak jakiś kocur odrapie suni pysk...

Dorota wróciła opalona, wypoczęta i szczęśliwa. Pies ucieszył się na jej widok, ale chyba nie tak jak się tego spodziewała. Za to jak Kaj poszedł do niej dwa dni później z przyjacielską wizytą, to Daisy wywaliła się na wznak i piszczała radośnie wniebogłosy! Dorota była wstrząśnięta i przeszczęśliwa!
- Kaj czy to oznacza, że we wrześniu mogę polecieć jeszcze na tydzień gdzieś gdzie jest ciepło?
- No jasne - odrzekł Kaj uradowany i parę euro bliższy Gallardo.
"Bierz kota, bierz kota" - pomyślałam - "to się nazywa misterny plan"!
Ostatnia aktualizacja: 21.10.2010 15:23:04
Dodano: 13 lat temu
Fajnie to opisalas :) A na dzien dobry zamiast, albo przy okazji dokladania mu sie do tego furacza mozesz mu kupic maly model 1:16... niech potrenuje parkowanie bo ten potwor skreca dobrze tylko z pedalem w podlodze ;)
Dodano: 13 lat temu
Do JoeBo: Ehhh szczesciarzu :) Zazdroszcze Ci tej przejazdzki Viperem :) Jesli mieszkalbym w USA to juz bym smigal niebieskim SRT8 z bialymi pasami - taki mnie strasznie kreci :)
Dodano: 13 lat temu
Fajnie napisane.Przeczytałem całe z zaciekawieniem.
Dodano: 14 lat temu
Dzieci mają pomysły... A później dzieci "dorośleją" i i te pomysły gdzieś się ulatniają w szarej codzienności.
Piękna historia, niech Twój syn jak najdłużej zachowa dziecięce spojrzenie na świat.
Dodano: 14 lat temu
Do anaklim: Jak najbardziej. Ja nawet chciałem do ślubu jechać Ferrari bądź Lamborghini ale niestety nikt nie chciał się tego podjąć :( Cóż. Padło na Vectre :)
Dodano: 14 lat temu
Do JoeBo: U mnie nad łóżkiem wisiał Lars Ulrich ale nikt mi go nigdy nie pozwolił wypróbować;)
Ale, ale tak bardziej serio... To właśnie jest myśl, w Dublinie w salonie jest do sprzedania Gallardo. Może po prostu zabierzemy tam Kaja, niech sobie choć podotyka!

http://www.carzone.ie/search/Lamborghini/Gallardo/201013197473319/advert?channel=CARS
Dodano: 14 lat temu
Do naitsabes: A no miałem :) Teraz taki łysol ze mnie (patrz avatar). Dar przekonywania czy mam? Coś tam napewno. Zwłaszcza jak się ma 4 letnie dziecko u boku (w tym czasie siostrzeniec miał właśnie tyle) ;)
Dodano: 14 lat temu
Do JoeBo: to Ty miałeś kiedyś włosy ??? :)
a swoją drogą to ma się ten dar przekonywania ;) nie każdemu zgoda na przejażdżkę zostałaby udzielona ;) a może siostrzeniec Ją zaczarował ???
Dodano: 14 lat temu
Dobrze że za marzenia się nie płaci :) To może i ja tu coś nabąkne. Kiedyś, jak miałem ok 19 lat i włosy na głowie, marzyłem o Dodge Viper'rze RT/10. Byłem nim tak zafascynowany, że zamiast plakatów w pokoju z roznegliżowanymi kobietami wisiały postery Vipera, resoraki na półkach czy modele w skali 1:18 Burrago czy z Maisto. Częściej podniecał mnie widok czerwonej żmiji na ekranie telewizora niż Różowa Landrynka w Polsacie. Ale do rzeczy. Będąc na wakacjach w 2002 roku w Jastarni, spacerując z siostrzeńcem po miejscowych kramikach, moim oczom ukazał się widok, który sparaliżował mnie od stóp po końce resztki włosów. Możnaby to porównać z przysłowiowym "walnięciem pioruna" jak się człowiek zakocha. Co zobaczyłem? Nie inaczej. Czarny Dodge Viper RT/10 z białymi pasami przez środek. Prawie popuściłem w spodnie z wrażenia. Od razu z siostrzeńcem aparat i dawaj pstrykać fotki. Wpadłem wtedy na genialny pomysł. A że jestem osobą, która często miewa spontaniczne napady myśli, postanowiłem wdrożyć je w życie. A co mi tam. Czekałem przy bolidzie ok 45 minut. W końcu pojawił się właściciel. A raczej właścicielka :) Podszedłem uprzejmie i spytałem co na sercu mi leży. Po minucie siedziałem już w szczękach potwora. Nogi i ręce drżały mi jak w tedy kiedy po raz pierwszy usiadłem za kierownicę. Spocone stopy i ręce, powieki i czoło. Przekręcam kluczyk... "Ooooo My God" - pomyślałem w głebi serca. Włosy na rękach, głowie i portkach staneły dęba. Dźwięk który pieścił moje uszy, to coś na co mogłem sobie pozwolić tylko podgłaśniając telewizor. Teraz przeszywał mnie drżeniem od pleców aż po tyłek. Właścicielka coś jąkała do mnie instrujuąc co i jak, że nie za mocno i wogóle, bla bla bla... A co mnie to k... obchodzi!! Chciałem już jechać. Delikatnie nacisnąłem pedał gazu. Wskazówka oborotmierza podskoczyła z 0 do 4000 RPM momentalnie. Myślałem że się zesr... z wrażenia. OK. Sprzęgło. Jest. Jedynka, jest. No to jedziem po śledzie ;) Delikatnie na półsprzęgle jak laik ruszyłem. Gdybyście widzieli oczy wszystkich przechodniów!! Niesamowite uczucie. Ja, Viper, piękna właścicielka z siostrzeńcem, ten dzwięk i wypadające oczy gapiów. Ahhh... Nie zapomnę tego do końca życia. Przejechałem tak parę razy po miejskich zakątkach i parkingu. W sumie jeździłem ok 15 minut ale dla mnie jakby czas wtedy się zatrzymał. To było wówczas moje największe marzenie. Mieć lub zasiąść za sterami tego muscle cara. Marzenia naprawdę uskrzydlają. Powodują iż stajesz się lekki duchowo, jakbyś poprostu lewitował. Ja tak się właśnie czułem. Co prawda trochę pomogłem swoim marzeniom ale tak czasem trzeba. Złota maksyma, "kto pyta nie błądzi" sprawdza się moi drodzy.
Dodano: 14 lat temu
Piękne marzenia! Co zrobić aby świat był tak prosty jak w umysłach naszych dzieci?
Dodano: 14 lat temu
Kiedyś marzyłem o hulajnodze, ale żeby miała duże koła na oponkach... i nigdy nie dostałem.
Dodano: 14 lat temu
Kolejny twój wpis, który czyta się lekko i przyjemnie. Ładnie ubierasz w słowa twoje codzienne przeżycia. Może powinnaś prowadzić jakiś blog?
Dodano: 14 lat temu
Jak zawsze , super. Pozdrawiam
Dodano: 14 lat temu
masz dar do pisania. Przyjemnie bylo by poczytac to w formie zbioru felietonow ... skoro niejaki J. Clarkosson :) robi na nich kase to dlaczego nie moglabys w Taki sposob spełnić dziecku marzeń !!! Chyle czoła na prawde bardzo nisko i życze powodzenia !!!
Dodano: 14 lat temu
piękna proza
Najnowsze blogi
Dodano: 11 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 18 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 26 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl