Wpis w blogu użytkownika
luxforos
Dodano: 10 lat temu
Blog odwiedzono 1055 razy
Data wydarzenia: 11.09.2014
Bumerang parkingowy
Kategoria: inne
Na początku kwietnia 2013 roku odwoziłem rodzinę na lotnisko. Było trochę po po godzinie dziewiątej, samolot linii Wizz Air do Sztokholmu (Skavsta)miał wystartować planowo o 10:05. Był więc najwyższy czas znaleźć się z walizkami na terenie terminalu T2. Wjechałem na parking "Kiss and fly" tak gdzieś w połowie długości parkingu, gdyż na takiej długości prawy pas był już zajęty przez takich jak ja. W tym czasie, kiedy moja córka z mężem i starszy wnuczek wysiadali z samochodu, a młodszy był wypinany z fotelika, ja wystawiałem z bagażnika walizki. Zamknąłem auto i pomogłem przemieścić bagaż na teren terminalu - konkretnie w pobliże stanowiska check in obsługującego odlatujących do Sztokholmu-Skavsta. Mniej więcej w tym samym czasie było więcej odlotów, dlatego robiło się coraz bardziej tłoczno. Ponieważ czas pędził nieubłaganie i zostało ok. 4 minut do opuszczenia parkingu, więc popędziłem do samochodu. W podobnej sytuacji było też wielu innych kierowców, więc kolejka wyjeżdżających zrobiła się tak długa, że ledwo udało mi się do niej dostać. Z przodu zrobiło się zamieszanie, bo ktoś przekroczył czas, wobec czego wstrzymał ruch w celu uiszczenia opłaty. Punkt, w którym się te 20 PLN opłaca, znajduje się w odległości kilkunastu metrów od barierek, więc potrzeba trochę czasu, aby kolejka ruszyła. Teoretycznie nie powinno być większych problemów, ponieważ są dwie bramki wyjazdowe. Teoretycznie. W praktyce wygląda to zdecydowanie mniej optymistycznie. Otóż aby można było skorzystać z drugiej bramki trzeba pokonać przewężenie, które bezsensownym czyni istnienie tej drugiej bramki, do której nie można się dostać. A czas pędzi. Po chwili kolejni kierowcy mają te same problemy, co ten pierwszy "pechowiec". Kolejka się robi tasiemcowa a nerwowość wzrasta do tego stopnia, że język ojczysty wyparty zostaje niemal całkowicie przez zapomnianą, wydawać by się mogło, łacinę (właściwie jej wersję podwórkową). W takiej sytuacji szanse na wyjazd w swoim czasie maleją i - co należy podkreślić - te 10 minut, którymi tak niby pozytywnie wyróżnia się gdańskie lotnisko spośród innych okazuje się zbyt krótkim czasem, by opuścić teren lotniska bez uiszczenia drakońskiej opłaty. Dla zobrazowania i lepszego zrozumienia istoty sprawy dołączam zdjęcia z tym szczegółem, jakim jest owo przewężenie, a które to jest powodem zatorów i efektów lawiny, z trudną do przewidzenia liczbą "ofiar".
Daleki jestem od snucia modnych ostatnio teorii spiskowych, jednak czemu miałoby służyć to przewężenie? Czy tylko w tym feralnym miejscu można było umiejscowić automat do poboru opłat? Zdjęcia robiłem kilka dni później, kiedy nie było dużego ruchu.
Ostatnia aktualizacja: 11.09.2014 21:35:45
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
W Dubaju płacisz 10AED/godzina (8zł20gr).
Streczowanie "co łaska" - płacone jest w formie napiwku, ja zawsze daje im 20AED (16zł40gr) i są zadowoleni.
Streczowanie walizki - 50 zł.
Może dlatego bilety są tańsze.
Odwracanie się od problemu nie usuwa go
Może warto wziąć pod uwagę skorzystanie z konkurencji dookoła lotniska. Zostawiam samochód, wsiadam do busika, w dwie minuty jestem na terminalu i o nic się nie martwię. Dodatkowo wszystko kilka razy tańsze od parkingu na JP2.
Ostatnimi czasy zazwyczaj korzystam z lotniska Kraków-Balice - tam to dopiero jest b*rdel.
Od kilku lat rozkopany port lotniczy cierpi na przetrwały problem organizacji parkingu.
Wielopoziomowy parking, obsługiwany jest przez jedną windę, do której może wejść trójka ludzi z ich bagażami. Są oczywiście schody, ale po sześciu godzinach lotu z dzieckiem na rękach jakoś nie przychodzi mi do głowy by się pofatygować.
Tuż przed wejściem do windy należy uiścić opłatę parkingową, a nastepnie ma się kilka minut na wyjazd z lotniska - i tu zaczynają się schody, a właściwie ta nieszczęsna, jedyna winda.
Nietrudna przegiąć i przekroczyć czas dany na wyjazd co się kończy wizytą u pana "szefa, wszystkich szefów parkingowych" by ten z łaską wypuścił.
Ktoś kiedyś powiedział, że Polska to dziki kraj - może nie do końca w całości jako taki, ale często dzikusom powierza się poważne projekty jak np. NFZ, ZUS i inne - obsługę lotniska również.
W krajach trzeciego świata, jak np. ZEA (tak, nie myślcie sobie że to jakiś raj na ziemi), na każdej bramce wyjazdowej jest Pan, u którego można dopłacić w razie czego.
Czemu u nas tego nie ma? Czy spadliśmy z kategorii kraju drugiego świata (nadal Polska klasyfikowana jest jako kraj II świata) do - nie wiem - "czwartego"?