Pewnie już wszyscy słyszeli o CarPooling'u. W USA jest to często praktykowane do tego stopnia, że na autostradach lewy skrajny pas (szczególnie w pobliżu miast) jest zarezerwowany dla samochodów, które przewożą więcej, niż jedną osobę. Weryfikują to robiąc zdjęcia i sprawdzając, czy ktoś siedzi na miejscu pasażera (swoją drogą, gdyby coś takiego zrobić w Polsce, jak myślicie, ile osób jeździło by z manekinami na przednim siedzeniu?).
Od dzisiaj i ja przyczyniam się do CarPooling'u i zabieram koleżankę rano do/z pracy, a od przyszłego tygodnia jeszcze jedna osoba będzie ze mną jeździć.
Zastanawiam się, jaki jest najuczciwszy sposób "rozliczania" takich przewozów? Ja zastosowałem metodę "kasowania" za każdy przejazd, a że do pracy trzeba dojeżdżać autobusem podmiejskim, gdzie bilet jest troszkę droższy, zaproponowałem cenę ok. 50% ceny normalnego biletu. Wiem, że niektórzy stosują troszkę inna metodę - kierowcy wożą się nawzajem swoimi samochodami na zmianę. Jednak w mojej sytuacji nie jest to możliwe, gdyż jedynie ja mam samochód i jestem kierowcą w grupie osób podróżujących ze mną.
Czy Wy też stosujecie CarPooling w codziennych podróżach? Podobno jest to też nieodzownie związane z EcoDriving'iem, gdzie można wyprowadzić wskaźnik kosztu paliwa, czy spalania na osobę przewożoną.