Wpis w blogu użytkownika
giernal
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 1205 razy
Data wydarzenia: 18.09.2010
Chamstwo w państwie
Kategoria: inne
Około godziny 9:00 rano jechałem DK 11 jako pasażer na grzybobranie do okolicznego lasu. Za kierownicą przepisowo poruszającej się Mazdy z kompletem osób na pokładzie siedział mój wuja. Podróż mijała spokojnie, komfortowo oraz bezpiecznie, dopóki za tylnym zderzakiem "323-ki" nie pojawił się TIR, który zaczął mrugać światłami i trąbić jak oszalały. Ponieważ infrastruktura skutecznie uniemożliwiała puszczenie przodem tego obłąkanego pseudokierowcy, jazda odbywała się w towarzystwie dźwięków klaksonu ciągnika siodłowego. Gdy tylko na horyzoncie pojawiła się druga nitka asfaltu, natychmiastowo zjechaliśmy na skrajny pas myśląc, iż na tym zakończy się ten nieprzyjemny incydent. Byliśmy jednak w błędzie. Podczas wyprzedzania trucker postanowił dać upust swoim emocjom i zaakcentować znaczącą dysproporcję mas pojazdów. Mniej więcej w połowie wykonywanego manewru nagle odbił w prawo, próbując nas zepchnąć na pobocze. Gdyby nie czujność wuja i skuteczność hamulców, kto wie jakby się to skończyło.
Czy prowadzenie kilkunastotonowego zestawu musi od razu dawać poczucie bezkarności i upoważniać do traktowania innych (mniejszych gabarytowo) uczestników ruchu drogowego z pogardą?
Ostatnia aktualizacja: 14.11.2012 17:22:23
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 17 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 25 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
(no chyba że się na niego natrafi gdzieś dalej na postoju... z tym że tu już wchodzą opcje nielegalne)
Jadąc w kierunku Katowic, a wiedzcie o tym, że Romek raczej jeździ moim zdaniem sporo za szybko - wtedy również miał przekroczoną prędkość - wymijaliśmy lewym pasem a za nami jakiś młodziak golfem trzymał się tak blisko zderzaka, że myślałam, że w końcu kierowca usiądzie nam na tylnym siedzeniu, poganiał nas, trąbił i mrugał - z poprzednim kierowcą też tak robił, widzieliśmy to jak tamten mu zjechał. Tym razem jednak padł na nas - Romek zrobił mu na złość - przez radio dogadał się z kierowcą na prawym pasie - wyrównaliśmy się a tamten wkurwiony został tym bardziej spowolniony i jechał tak do samego Chorzowa.
Ja czasami też się trochę denerwuję, gdy jedzie coś przede mną, co mnie niepotrzebnie ogranicza, a nie mam możliwości wyprzedzenia, ale nigdy w takim przypadku nie trąbię, nie mrugam itp. Po prostu czekam, aż będzie możliwość do bezpiecznego wyprzedzenia i wtedy wypuszczam na wolność 163 koniki -wio! I to sprawia nawet frajdę, bez stresu. Dzisiaj n.p. przez jakieś 5 km jechałem jako drugi za ciągnikiem z przyczepką, równiutkie 25 km/h. Ani gość przede mną, ani też nikt za mną z tego powodu nie bzikował, a wiem, że większość podążała tak jak ja do pracy.
Niestety, takich wariatów spotykam bardzo często, ponieważ robię mnóstwo kilometrów. Jeździłem kiedyś też trochę ciężarówką i tymbardziej krzywo patrzę na piratów TIRowych, bo takie cielsko zatrzymać w razie nagłej konieczności, to ciężka praca. A skutki przy zderzeniu - lepiej nie mówić.
Muszę teraz powrócić troszkę do stwierdzenia, że nigdy nie trąbię itp... Skłamałem niechcący, bo zdałem sobie teraz sprawę, że i mi się zdażyło kilka razy, ale jedynie w takich przypadkach, gdy ktoś mi zajechał drogę, spychał na pobocze itp. A takie zabawy w spychanie na pobocze mogą się skończyć bardzo szybko tragicznie, gdy "spychany" jest kierowcą niedoświadczonym, n.p. niektóre panie (no ale nie tylko), które przeżywają stres już w momencie wsiadania za kółko, a takich ludzi też sporo jeździ. I uważam, że również tacy kierowcy mają pełne prawo do tego, aby ich tolerować i powinno im się wręcz pomagać spokojnym zachowaniem, a nie straszyć jakimiś popisami. Ale mam mnóstwo przeróżnych przykładów i przeżyć związanych z (nie)bezpieczeństwem jazdy. Postaram się o nich opowiedzieć sukcesywnie na motoblogu. Jeszcze tylko jedno na koniec; nic dziwnego, że zajmujemy 1 miejsce w Europie, jeśli chodzi o zabitych pieszych na drogach. I nawet z Policją się nie zgodzę, że to piesi często zachowują się nieodpowiedzialnie, wchodząc na "pasy" nieuważnie. Po prostu prawo jest do kitu. Pieszy na przejściu dla niego przeznaczonym powinien mieć ZAWSZE BEZWZGLĘDNE PIERWSZEŃSTWO, a kierowca powinien się dla niego zatrzymać już wtedy, gdy widzi, że pieszy zdecydowanie kieruje się do przejścia - tak jak to jest w większości państw zachodniej Europy. Wówczas liczba zabitych pieszych zmalałaby do minimum, pod warunkiem, że takie prawo byłoby egzekwowane przez policję. W Niemczech za nieprzepuszczenie pieszego na przejściu traci się prawo jazdy na miesiąc czasu, bez dyskusji i basta! Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkim bezpiecznej jazdy, pomagajmy sobie nawzajem!
Naszą jedyną winą było to, iż przez krótką chwilę utrudniliśmy mu szaleńczą jazdę, poruszając się z prędkością wyznaczaną przez znaki, bo nie było sposobności puszczenia go przodem.
Pozdrawiam i życzę bezpiecznej jazdy, bez furiatów
Rozwagi i pomyślunku wszytskim życzę, na drodze to bardzo ważne.
1) Na 100% chciał udowodnić swoje "ja", bo zjechaliśmy na skrajny pas, by wykonać manewr skrętu w prawo, a on jechał prosto, więc nie miał czego na nim szukać.
2) To, że wykonuje ten zawód, nie uprawnia go do łamania przepisów oraz umyślnego powodowania niebezpieczeństwa. W końcu prawo jest równe dla wszystkich, bez względu na status społeczny i rodzaj wykonywanej profesji.
3) Tempo naszej jazdy było wyznaczane znakami i wynosiło tyle ile one wskazywały, a nawet nieco więcej. Zatem trudno mówić o utrudnianiu płynności ruchu.
4) W żaden sposób nie udokumentowałem tego zdarzenia, bo pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. Następnym razem od razu zadzwonię pod 112.
5) Absolutnie nigdy nie mówiłem, że jestem święty i nieomylny, bo jak każdy mam swoje motoryzacyjne grzeszki na sumieniu. Jednak w żadnej sytuacji świadomie nie dopuściłem się manewru, zagrażającego zdrowiu i życiu pozostałych uczestników ruchu drogowego.