Wpis w blogu auta
Jeep Grand Cherokee
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1987 razy
Data wydarzenia: 11.05.2011
Chłodnica, sarenka...
Kategoria: awaria
Mam chwilkę, więc chciałbym podzielić się z wami moimi "ciekawymi" przygodami.
Pierwsza opowieść będzie z serii "szczęście w nieszczęściu".
Zaraz po świętach Wielkanocnych wybrałem się w odwiedziny do mojego szwagra. Zajeżdżam do niego, idę na warsztat po płyn do chłodnicy żeby uzupełnić wskazany przez komp. pokładowy ubytek, wracam do auta z płynem a pod autem WIELKA nie plama ale kałuża jakiegoś płynu, pierwsza myśl że może aż TYLE z klimatyzacji się skropliło, ale ten zielony kolor coś mi nie pasował . Ponieważ z góry nie było widać skąd ten wyciek, wjechałem na kanał, krótkie oględziny i diagnoza- dziurawa chłodnica. Pierwszy pomysł- może by tak wlać środek uszczelniający, ale wiecie taki środek to nie wie jaką dziurę ma uszczelnić i czasem się zdarza że uszczelnia nie to co trzeba (np kanały w bloku) więc pomysł upadł. Pozostaje zamówić chłodnice telefonicznie- 750zł +przesyłka, a że to piątek to dostawa dopiero po niedzieli- chwytamy więc za koło ratunkowe- telefon do kumpla i nie uwierzycie- JEST chłodnica na miejscu taka jak trzeba i to za 550zł bo kupiona w 2010 po starej cenie- MASAKRA- to się nazywa mieć farta . Po upływie 2 godzin autko ma założoną nową chłodnicę, poniżej możecie zobaczyć jak wyglądała stara.W zasadzie to spotkało mnie podwójne szczęście: po pierwsze- stało się to dosłownie pod szwagra warsztatem, a nie gdzieś w trasie, po drugie- chłodnica była na miejscu i taniej .
Druga historia niestety jest bez happy endu. Wracając 3 maja w nocy ze śląska przy prędkości 120km wyskoczyła mi sarenka (około 1m wysokości) przed maskę, huk, trzask, ale generalnie pierwsze wrażenie (a to mój pierwszy raz) że nic się nie stało, lampy świecą tak jak świeciły, auto dalej jedzie bez problemu hmmm . Zatrzymałem się by sprawdzić co i jak, no i niestety prawa strona zderzaka mi zniknęła
Zawróciłem na miejsce "zbrodni" by poszukać mojej tablicy rejestracyjnej, sarenka leżała po przeciwnej stronie drogi niż była uderzona (martwa), tablicę znalazłem dopiero na drugi dzień w rowie.
Pewnie niektórzy zapytają co z dziczyzną: w nocy nie miałem nic w coby można było ją zapakować,a rano jak wróciłem szukać tablicy ktoś sarenkę wrzucił do brudnej wody w rowie, więc jej nie zabrałem- a był spory kawałek mięcha.
Nowy zderzak będzie mnie kosztował 150zł + malowanie. No cóż kiedyś musiał być ten pierwszy raz, aż strach pomyśleć ile takie spotkanie kosztowałoby gdybym jechał zwykłą osobówką...
oto fotki:
Ostatnia aktualizacja: 31.10.2011 23:10:43
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
potężny silnik który potrzebuje dobrego chłodzenia i to podczas wolnej w miare jazdy więc i dużo płynu
ps. w civicu też miałem chłodnice oleju przy tych obrotach silnik by nie wytrzymał bez niej:D
ale zderzak to max tani. strach pomyslec co by zostalo z osobowki...
moja mamuśka w lagunie lampy 2 razy wymieniała w ciagu tygodnia... 2x400zł na lampy poszlo...
Ale na szczęście tylko zderzak ucierpiał
Pozdr