Tylną wycieraczkę w moim Bravo trapi pewna przypadłość, która jest dość powszechna w tych autach - zatrzymuje się ona w miejscu, w którym się ona znajduje w momencie wyłączenia przełącznikiem przy kierownicy. Tak już było od samego początku mojej przygody z tym samochodem. Trudno, pogodziłem się z tym, pamiętając, by za każdym razem wyłączać ją w jednym ze skrajnych położeń, aby nie szpeciła, będąc ustawiona pionowo lub ukośnie. W końcu to nie jest nic super istotnego i da się z tym żyć.

Dzisiaj rano stała się jednak rzecz niesłychana. Jadąc do pracy, zauważyłem, że tylna wycieraczka nie jest idealnie poziomo, tylko lekko ukośnie, a przecież przez ostatnie 2 dni jej nie używałem, a głowę bym dał, że zostawiłem ją w poziomie. Włączyłem i wyłączyłem wyłącznik i jakieś było moje zdziwienie, gdy wycieraczka posłusznie sama ustawiła się w pozycji spoczynkowej. Sama! Nic nie robiłem! Pobawiłem się chwilę i odkryłem, że normalny jej tryb to praca przerywana. Wow! Mój samochód zrobił mi przedwczesny prezent gwiazdkowy, dokonując magicznej samonaprawy!

Radość nie trwała jednak długo. Gdy po pracy wsiadłem ponownie do samochodu, radośnie włączyłem wycieraczkę i... wszystko było po staremu, czyli zatrzymała się w momencie wyłączenia jej włącznikiem. Tak jakby poranna przygoda była tylko snem. A miało być tak pięknie...

Posiadanie Fiata to ciągłe niespodzianki. Raz pozytywne, raz negatywne, ale nudzić się z nim nie sposób