Wpis w blogu użytkownika
arpes
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1722 razy
Data wydarzenia: 29.04.2011
Co kupić?
Kategoria: inne
Czas niestety upływa nieubagalnie i nasze samochody są z roku na rok starsze. Rynek motoryzacyjny w ogromnym tempie idzie do przodu i chcąc nie chcąc przychodzi czas na zmianę auta na nowszy model.
Moja decyzja nie jest jeszcze końcowa, gdyż auto, które posiadam spełnia wszytkie moje życzenia. Nie mam wielkich wymagań i moja bryczka je spełnia.
Tylko patrząc na lśniące nowe samochody, których jest coraz więcej człowiek zaczyna marzyć o nowym samochodzie. Ideałem byłoby aby obecne auto zostawić i kupić drugie, ale póki co mnie na to nie stać. Trzeba więc sprzedać obecne i zastanowić się co kupić?
I tutaj zaczyna się największy problem. Jest szereg zagadnień, na które znajdziemy tyle samo negatywnych odpowiedzi co pozytywnych. Kupić diesela czy benzynkę? Z manualną skrzynią czy automatyczną? Nowy, czy kilkuletni? Dużą pojemność, czy małą? A może przesiąść się na SUV-a? I najważniejsze, czy zmienić markę i jak tak to na jaką? W moim aucie wszystko mi odpowiada i niekoniecznie muszę zmieniać markę, ale chęć poznania czegos nowego jest również ekscytująca.
To są tylko najbardziej typowe pytania, które pojawiają się w głowie.
Tak naprawdę w kręgu moich zainteresowań są trzy auta.
1. Ford Mondeo MK 4
2. Honda Accord
3. Opel Insignia
Wszystkie mają swoje plusy i każdy ma jakieś mankamenty.
MK 4 udało mi się troszkę pojeździć. Moim zdaniem jest to super auto i zdecydowanie jest lepsze od mojego MK 3 chociaż bardzo dużo rzeczy jest takich samych. Jest to mój faworyt.
Accord jest pięknie wystylizowaną limuzyną klasy średniej. Jego wnętrze podoba mi się najbardziej z tej trójki. Jest cichy i zwinny. Równiez Hondą miałem przyjemność jeździć aczkolwiek modelem starszym.
Insignia jest dla mnie największą zagadką i mogę jedynie polegać na opiniach internautów. NIgdy nie siedziałem w nim, ale z całej trójki ma najlepszą linię nadwozia. Jak dla mnie jest zabójcza.
I tak jak widać w każdym coś mi sie podoba.
MK 4 jest jak dla mnie najbardziej wszechstronne jak na moje potrzeby.
Accord ma super wnętrze i silnik.
Insignia ma powalającą linię nadwozia, ale nie wiem jak wygląda z jazdą.
Nie ma mądrego, który by określił jakie auto wybrać z tej trójki.
Ekonomicznie rzecz biorąc najtańszy jest Mondeo i jeżeli będzie tak mało awaryjny jak moje obecne Mondzio to zdecydowałbym się na niego. Honda jest droższa i słynie również z bezawaryjności. Najdroższy jest Opel, ale nie wiem jak wygląda jego eksploatacja.
Na dzień dzisiejszy mam wielki ból głowy jakie auto wybrać.
Może ktoś podzieli się ze mną opiniami na w/w auta. Będę wdzięczny.
Ostatnia aktualizacja: 29.04.2011 15:28:06
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 18 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 27 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Grzesio70 namawia mnie do Passata. Niestety to auto nie wchodzi w ogóle w grę bo po prostu mi się nie podoba. Sam nie wiem dlaczego. Z kolei lawender wspomina coś o Dacii, która również nie wchodzi w grę. Nie interesuje mnie francuska myśl technologiczna, sorki. Z kolei lawender ma rację, że nie ma złych samochodów tylko źli kierowcy.
Nie napisałem chyba wcześniej, że chcę kupić auto na rynku wtórnym około 2-4 letnie i bardziej skłaniam się do wersji z silnikiem benzynowym.
Na chwilę obecną najbliższy jestem kupna MK4, który chyba najbardziej mi odpowiada ze względu na ergonomię, wygląd i wygodę, chociaż depcze mu po piętach Accord. Opel został w moim rankingu w tyle. Wczoraj miałem możliwość obcowania z całkiem nową marką jaką dla mnie jest Hyundai. Przejechałem się modelem ix35 i zrobił na mnie duże wrażenie. W mojej hierarchii zdecydowanie dogonił Opla i zaczyna konkurować z Hondą. Mam ciężki orzech do zgryzienia, ale nikt mnie nie goni. Przede wszystkim bardzo ciężko jest mi się rozstać z obecnym autem. Ja równiez przywiązuję się do samochodu i sama myśl o sprzedaży jest dla mnie ciężka. Jak znam siebie będę to odsuwał w czasie...hihihi.
Dziękuję wszystkim za wpisy.
Jeśli wziąłby nowego paska to nie musiałby myśleć o pompowtryskiwaczach, bo 2.0 TDI od kilku lat to CR a nie PD a jeśli chodzi o wadliwość tych silników to podobno jest to już poprawione. Ale nie wiem nie miałem okazji sam tego sprawdzić jeśli chodzi o 2.0 TDI PD to kolega jaworznianin może dużo na ten temat powiedzieć
Cóż. Może i dobrze? Bynajmniej jest miejsce na tym ziemskim padole na indywidualności
Słonecznej Majówki!
Cholernie przywiązuję się do samochodu. Nie mogę o żadnym powiedzieć nic pernamentnie złego, bo jeżeli coś wychodzi to na ogół oszczędności i zaniechania/styl jazdy poprzedników. Każdy samochód miał swoją duszę, ale ideału nie znalazłem. Wciąż szukam.
Wraz z cieplejszym powietrzem, przyszedł czas na zmiany i oto, w moim motoblogu pojawiła się zapowiedź Seata.
Wychodzę z założenia, że nie ma złych samochodów, są tylko źli kierowcy.
Założyłem, że szukasz ata na rynku wtórnym. A może tak bliżej przyjrzysz się marce Dacia? Żona od czerwca, zeszłego roku jeździ Sandero. Skromny przebieg, niewiele ponad 10tyś więc trudno wyciągnąć konkretne argumenty "za". No chyba że popatrzeć na cenę (-:
Czy automat? Zawsze więcej pali, ale ci co się przesiedli na automaty to w większości przy nich zostają i je chwalą. Ale wydaje się że są bardziej awaryjne.
Więcej o moim faworycie tutaj:
http://www.autocentrum.pl/awc/motoblogi/skygela/dobra-alternatywa-przy-wyborze-nowego-uzywanego-auta-rodzinnego-opel-signum-2994/
I u mnie buzują oktany. Przyświeciło słońce i już w głowie buszuje myśl o zdradzie...
Wiem, banalnie to zabrzmi. Możesz sobie myśleć, a co tam inni, ja wiem lepiej. Nie patrz na innych! Nie kieruj się marką bo usłyszysz że to jest fe, to be...
Mychę kupowałem w potrzebie. Spełniła i spełnia stawiane przed nią cele, ale nadeszła wiosna i... i doszedłem do wniosku, że nigdy nie miałem Seata.
Zasada jest prosta. Udaj się giełdę. Na ogół niedziela to dzień handlarza. Zapamiętaj! Wybierz się sam, na spokojnie, pooglądaj, popatrz, jak można wsiądź do środka, przymierz się do właściwego modelu. Poszukaj czegoś co Ciebie będzie kusić z daleka. Nie negocjuj, nie gadaj za dużo, nie mądrz się, musisz zdać się na szósty zmysł.
Na etapie marzeń nie kieruj portfelem, nadwoziem, silnikiem, przebiegiem... To nie ma teraz znaczenia.
Po całym dniu, w miłej atmosferze bo przecież jak masz możliwość wypić piwko, zjeść kiełbasę, popatrzeć na ładne... to musi być miło przeanalizuj co widziałeś.
Możesz też szukać na klasycznych auto-handlach, jest sztywniej, mniej swobody i z doświadczenia wiem, że trzeba się więcej przemieszczać.
Najlepszym ze sposobów na odnalezienie siebie w czymś, co świta po kilku niedzielach, jest odwiedzenie wypożyczalni. U nas istnieje przekonanie, że są wyłącznie limuzyny i że korzystają tylko ci z wypchanym portfelem. Guzik! Poszperaj, poszukaj. Zdziwisz się ile jest aut typu Panda, Seciento, Yaris. Jazda próbna, kiedy nie wiesz czy chcesz kupić samochód to zawracanie głowy sprzedawcy. Jazda nowym, salonowym, testowym jest obarczona na ogół niemożnością jazdy po zmierzchu, zjechaniem z gładkiego asfalu. No i zawsze ktoś Ci patrzy na ręce i nie daje się skupić, aby nawiązać tą więź.
Przyglądałem się do Bravo, może Ty poszukaj Insignię? Ceny bywają różne, na ogół jak masz dłużej prawo jazdy, jak możesz pokazać dowód rejestracyjny na siebie by pokazać, że nie jesteś niedzielnym kierowcą to może obyć się bez kaucji. Dzień to 40-80-100zł. Naprawdę warto. Z góry zaplanuj sobie ten dzień! Wyłącz telefon, nie po to masz przez chwilę "nowy" samochód aby chwalić się przed znajomymi. Pamiętaj, że masz swój cel. Trzymaj się planu, ciesz się i nie bój się sprawdzić elastyczności silnika, komfortu jazdy, ergonomii, zobacz oceń jak wygląda eksploatowany samochód. Macaj, głaskaj, poklep jak chcesz. Jest Twój.
Kiedy emocje opadną, porównasz klika opcji w grę wchodzi rozsądek. Czy SUV, wart jest uwagi? Czy kombi nie będzie wozić powietrza? Czy auto trzydrzwiowe będzie nadawało się do parkowania na żyletkę pod pracą, domem, sklepem? Może, jak auto się sprawdzi, będę chciał je utrzymać i zamontować LPG. Czy w bagażniku będzie miejsce? Dojeżdżam do pracy 10km, czy warto jeździć niedogrzanym dieslem?
Pytań jest sporo. Sam musisz kalkulować. Z tego wszystkiego wyłania się już zarys konkretów. I znów niedzielna wycieczka na giełdę. Pamiętasz co pisałem? Niedziela to święto handlarzy! W niedzilę aut sie nie kupuje. Bierzesz namiary i bez okazywania zainteresowania udajesz się dalej. Są osoby przesądne do wydawania pieniędzy w poniedziałki więc masz pięć następnych dni aby umówić się, w między czasie mieć przygotowane w głowie słabe punkty, którymi możesz się targować, nie bez znaczenia jest pomoc zaufanej osoby, bądź serwisu. Oczywiście nie w targowaniu. Nie można pozwolić zaszczuć sprzedawcę. W pojedynkę, spokojnie windować. Każdy ma w tym interes - uwierz.
W dzisiejszych czasach finanse to najmniejszy problem. Oczywiście zakładam, że masz stałe wpływy, odprowadzasz podatek od rzeczywistego wynagrodzenia, a nie na rękę 3tyś, na papierze 1500. Rzecz jasna mówiąc o kasie, mam oczywiste wyczucie sytuacji. Może i jakbyś obciążył hipotekę (a znam taką osobę) to dostałbyś kredyt 250tyś na auto. Wiemy wszyscy o co chodzi.
Kiedy potrzebowałem auto, Mycha pomimo, że to maluch, wpadł mi w oko, nie stanowiło problemu obciążyć domowy budżet na 300zł miesięcznie. Niewiele mniej puszczałem z dymem, kiedy jeszcze paliłem a były to czasy kiedy paczka dobrych papierosów wynosiła mnie 5zł.
Możesz próbować dać obecny samochód w rozliczeniu, wystawić do komisu, możliwości jest parę.
Jeżeli nie chcesz kupić czegoś co ma duszę, poznawać nowe smaki, móc kiedyś powiedzieć że nie z jednego pieca chleb się jadło to przepraszam za przydługi komentarz.
Pozdrawiam i życzę dobrego wyboru