Znudziły nam się coraz bardziej podobne do siebie samochody. Cenimy indywidualność nawet wtedy, gdy oznacza ona odrobinę niewygody i wytykanie palcami przez strachliwych konformistów. Postanawiamy pokazać, co nam się podoba, a co nie w świecie samochodów '2016.
Jeśli ktoś się obrazi - jego sprawa, ale nie wszyscy muszą bawić się w tej samej piaskownicy ani jeść tego samego co my. Zresztą i tak się nie podzielimy .

PROLETARIAT

VW up!
Przereklamowany, bardzo przeciętny z wyglądu i nietani pojazd. Zaskakujące wnętrze, które potrafi pomieścić z zapasem nad głowami czterech rosłych pasażerów i układ jezdny, mogący pokazać środkowy palec wszystkim podobnym małym samochodom. Bardziej zabawny od zwykłych wersji Golfa.

Fiat Panda
Dowód na to, że idee fixe połączenia poprzedniej "polskiej" Pandy i kultowej "500" sprawdzają się równie dobrze, jak kasza z sosem bolognese. Kiepskiej sprzedaży poza Włochami nie uratuje nic nie znaczący lifting ani udane wersje 4x4, które ośmieszają wiele poważnych "terenówek". Najsłabsze silniki 1.2 FIRE w tym modelu mają sens. Downsizingowy 0.9 sensu nie ma.

Opel Corsa E
Właściwie nikt nie wie, gdzie zaszyli się genialni styliści Opla, którzy dwie dekady temu popełnili dwa genialne modele: Corsę B i Tigrę. Wygląd obecnej odstraszył polskich klientów poprzednika, którymi byli głównie bardziej majętni emeryci.

Citroen C3
Najlepszy dowód na to, że mały samochód nie musi wyglądać jak pudełko niskokalorycznej margaryny dla rencistów. Zabawne nakładki airbump można sobie podarować - tylko po co, skoro nadają mu odpowiednią dawkę charakteru. Pieniądze na podwójne malowanie nadwozia warto przeznaczyć na coś innego.

Dacia Sandero
Niedrogi samochód, który ma w sobie tyle wdzięku, co kaszanka na gazecie. Ostatnio podobno nieco lepszy dzięki liftingowi, nowej gamie lakierów i światłom LED-owym, które potrafią być jak biżuteria nawet dla najtańszego samochodu. I co z tego, skoro klamki drzwi bocznych stanowią zaprzeczenie egronomii. A klienci Dacii i tak przychodzą po Dustera.