Wczoraj coś zaczęło mi się tłuc w tylnym lewym kole. wcale mnie to nie zdziwilo, wczesniej tak samo tluklo sie prawe tylne.
znowu puscila sprezynko-blaszka trzymajaca szczeke i mi wali po bebnie a przy okazji po uszach.

przyjechałem pod dom i odkręciłem 3 śruby mocowania piasty. czwarta nie chciała się odkręcić. przyszedł ojciec. i na dwóch kluczem hydraulicznym śruba się.....
..... urwała, zesz jej qqqqq mac,a do tego dolna przednia.

Nie wiem gdzie taka śrubkę dość szybko kupic. Z jej parametrów wiem tylko ze leb ma 17 mm, a gwint 25 mm.
samochodem boje sie gdzie kolwiek jechac, zżey mi się kolo nie urwało. Wiadomo jakie są polskie drogi.

a wiec zrobilem tak:
nie mniej nie wiecej tylko jeszcze raz odkrecilem cala piaste. tym razem bez najmniejszych problemow. troszke zpilowalem ta urwana srubke; dobrze ze urwal sie prawie sam leb.
po czym beben z piasta wsadzilem w imadlo i zaczalem kracic za czop (to sie chyba nazywa). szrubka zapiszczala i zaczęła się odkręcać.

zrobilbym fotostory, ale ręce mialem tak zapackane, że szkoda mi bylo czegokolwiek brudzić.

Śrubka nadała sie jakaś stara, od syreny bodajże. Tylko za dluga troszke byla, wiec ja skrocilem niemilosiernie (jakies 3 razy).
Dobrze, ze ojciec ma takich na stanie trochę.

ps. jeszcze pisownia do poprawy