Wpis w blogu auta
Daewoo Tico
Dodano: 15 lat temu
Blog odwiedzono 676 razy
Data wydarzenia: 17.12.2009
czy nie możnaby trochę szybciej...?
Kategoria: obserwacja
Wiadomo, że jak pojawiają się cięższe warunki, to trzeba zwolnić i zwiększyć uwagę. Od nikogo się nie wymaga, żeby pędził 90 km/h, ale najczęstsza prędkość z jaką się dziś spotkałem na drodze to chyba gdzieś 35-40 km/h. Od razu może zaznaczę nie chodzi mi wcale o chwalenie się jakim jestem fenomenalnym kierowcą, bo potwierdzenie, że w dzisiejszych warunkach porannych można było jechać co najmniej 50 a całkiem spokojnie 60, nawet do 70 km/h mam w postaci kilku kierowców, którzy jechali za mną a byli i tacy co wyprzedali i lecieli aż się kurzyło. Przez chwilę się zastanawiałem - skoro inni są tacy ostrożni to może ja się nie dostosowuję do warunków i jadę na granicy przyczepności. Kiedy byłem sam na drodze zacząłem więc testować zachowanie samochodu podczas ewentualnie nagłego hamowania albo przy skręcaniu. Przy hamowaniu koła nie traciły przyczepności przy próbie nagłej zmiany toru jazdy również było w porządku. Wniosek taki, że kierowcy jeżdżą zbyt zachowawczo.
Nie ma dla mnie problemu, żeby wyprzedzić kogoś wlokącego się, również wtedy gdy wlecze się kolumna aut, ale co się dzieje kiedy dojedziemy do miasta każdy wie kto dziś prowadził. Kilometrowe korki, bardzo powoli sunące do przodu. I to wcale nie przez zimę tylko przez zestrachanych kierowców, którzy boją się szybciej ruszyć spod świateł, żeby nie wypaść do rowu z trzypasmowej drogi, odśnieżonej i posypanej solą.
Na wpis zdecydowałem się, bo po półtorej godziny stania w korku zorientowałem się, że piechotą będę szybciej w robocie, więc auto zostawiłem na parkingu i 7 km w śniegu i mrozie szedłem z buta - spóźniłem się 2,5 godz., a zastanawiam się co by było jakbym nie wysiadł z samochodu. Dodam, że decyzja była słuszna, bo szybciej od mnie poruszała się tylko karetka na sygnale
Zachęcam do komentowania, bo jestem ciekaw, co inni kierowcy, mają na ten temat do powiedzenia, zwłaszcza Ci, którzy po przeczytaniu stwierdzili, że to oni są tymi bojaźliwymi.
Ostatnia aktualizacja: 18.12.2009 22:29:11
Najnowsze blogi
Dodano: 2 godziny temu, przez FranzMaurer
Jakby nie mówić, dałem się zaskoczyć zimie w tym sezonie...:P Co prawda obserwowałem prognozy zarówno w słuchawce, jak i w telewizorze (o eksperckich poradach radiowych nie wspomnę), ale ...
4
komentarze
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 19 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
konkluzja z Twojej odpowiedzi: ludzie ludziom zgotowali ten los.
Czyjś wybór był mieszkać gdzie mieszka i pracować gdzie pracuje, a debata o tym czy dobrze czy źle że się naród przenosi za pracą czy trwa stabilnie w jednym miejscu i dojeżdża całe życie to już nie to forum.
Co do samej rady; to ona jest genialna, a że trudna do zastosowania albo ktoś koniecznie chce lub musi dojeżdżać do różnych swoich prac koniecznie z jednego miejsca to całkiem inna sprawa.
W każdym razie fajnie się człowiek czuję nie biorąc jednak udziału w tych korkach i nie dolewając swoim autem kropli do oceanu
Też już wczoraj i dziś zauważyłem, że sporo kierowców jechało dużo wolniej (60-80km/h). Nie wiem, może nie czują się na siłach, może mają słabe opony, można by gdybać. Ja znam swoje możliwości i możliwości mojego auta i jadę znacznie szybciej i poprostu ich wyprzedzam.
Wypowiedzi typu, że ktoś nie potrzebuje zimówek mnie śmieszą. Dziś koleżanka z pracy szukała wulkanizacji gdzie by jej zmienili opony bo spadł śnieg i ona się obudziła, że może by się przydało gumy zmienić.
A jak kogoś nie stać na zimowe a ma letnie to może czas pomyśleć nad wielosezonowymi, albo jeździć cały rok na zimowych.
Twoja 'dobra rada' jest do D... a czemu? To już nie czasy, że w jednym zakładzie pracowało się całe życie i można było kupić mieszkanie niedaleko. Teraz pracę zmienia się z miesiąca na miesiąc, czasem uda się popracować 2-3 lata. Czyli co? Za każdym razem wynajmować mieszkanie blisko pracy bo ktoś się zimy boi? Gdzie tu perspektywa własnego mieszkania lub domku. Sporo ludzi teraz buduje się w małych miasteczkach lub na wsiach i dojeżdża dużo kilometrów dziennie do pracy.
(już 20lat temu mówiło się i nauczało co, jak i gdzie w aucie i widać że dało to nic albo niewiele).
Dobra rada: mieszkaj w zasięgu piechotnym do pracy, spacerek obudzi z rana, a i autko nie będzie mrozami zabijane. A te miliony jadących do pracy POJEDYNCZO w autach to też śmiech na całego. Z psycho badań wychodzi, że każdy po okresie bidy chce zaznać luksusu i jeździć własnym pięknym lub mniej autkiem do pracy. Bo 'boją się reakcji otoczenia' na dojazd do pracy z kimś(zamiennie z kolegą z pracy) lub busem. To takie 'braki z dzieciństwa' nadrabiane teraz gdy już się da. Ci wlekący się też nadrabiają braki, tyle że w swoim tempie
To jest wręcz jakaś paranoja. Asfalt czarny a zachowują się jakby jeździli na letnich oponach po lodowisku.