Witam wszystkich, wpis czysto hipotetyczny... ale kto wie?

Zawsze chciałem mieć youngtimera, niedrogiego ale takiego hobbystycznego, w bdb stanie, żeby mieć przy czym pogrzebać, podszkolić się trochę przy wszystkim, co można przy aucie porobić.

Obecnie pracuje przy produkcji części z laminatu do autobusów (no jakby blacharka, klapy, zderzaki itp) i usuwam wszelkie niedoskonałości itp. Ogólnie to nauczyłem się trochę remontów blacharskich, przygotowywania do lakierowania jak i samego lakierowania choć tu bym liczy na kumpla.

Z mechanika tez nie problem, jest sąsiad, a to nie pierwszy lepszy mechanik, pracuje w dobrym warsztacie w Opolu.

>>> PRZEJDŹMY DO RZECZY...

Brat chce mi za darmo oddać Dzika (Toyote Corolle e9 liftback), ponieważ kupuje E11 HB. Jak na foto w profilu widać samochód jest w kiepskim stanie blacharskim (podłoga nawet ok), mechanicznie stan db.

Czy warto odrestaurować taki samochód, aby można było nim podjechać np na zlot youngtimerow (ten ma rok 1989), chciałbym to auto lekko usportowić (nie jakiś super tuning tylko aluski, lekko utwardzić zawias, dokładka do zderzaka...)???

Pewnie cenny klasyk to nigdy nie będzie, ale wiecie o co mi chodzi. Warto się w to auto bawić? Wiem ze kasa się nie zwróci, ale mam sporo czasu jakbym zaczął i wszystko stopniowo, nie na sile.

Kazda opinia cenna!
...foty z neta jakby to miało być mniej więcej/// i ja <3 JDM