Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta Honda Prelude Abaddona
»
długa droga do stanu fabrycznego, czyli ostatnie graty przed dużym skokiem;)
Wpis w blogu auta
Honda Prelude
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 4791 razy
Data wydarzenia: 03.09.2012
długa droga do stanu fabrycznego, czyli ostatnie graty przed dużym skokiem;)
Kategoria: inne
ale do rzeczy:
głównym motywatorem a raczej dyktatorem mówiącym „koniec! bierz się za mnie albo (cytując pana Cezarego P. ) pie... nie jadę” była pompa paliwa. jest 22 czerwca 2012 ostatni dzień roku akademickiego, wszystkie graty spakowane do auta, w bagażniku 200kilo + telewizor na tylnej kanapie i powrót do domu;] Najpierw jednak przenieśmy się do maja któregoś tam wiosennego weekenadu pucuję auto, gdy nagle dostrzegam drobny mankament- pompa sprzęgła zaczęła puszczać soki... ale myślę: dopiero zaczęła, jak pojawią się pierwsze odczuwalne oznaki jej awarii to ją wymienię, no to się doczekałem... Wracając do 22 ostatni wpis w indeksie, wszystko zaliczone, indeks złożony, perspektywa 3 miesięcznego odpoczynku od polibudy, ach jaka to będzie „ostatnia” jazda no i tak stoję na pierwszych światłach chcąc wjechać z rysiej na legnicką i czekam, czekam, aż nagle żułte- szybko jedynka, zielone- strzał ze sprzęgła, krótki pisk, lekki dymek z opon i ogień, kopniak w sprzęgło, drugi bieg, redline i kolejny kopniak żeby wrzucić trójeczkę 200m przejechane kolejny kopniak + międzygaz i dwójeczka bo kolejne czerwone na drodze tak wyglądały starty z pod kolejnych kilku świateł, aż do placu JP2, gdzie z 2-ki zapinam 5-kę puszczam sprzęgło i zonk: pedał się klei, ale po chwili odbiło. pojawia się krótka, ale jakże błyskotliwa myśl „fuck” znowu sprzęgło próba wybicia biegu i zgrzyt, to się doczekałem pierwszych objawów... a przede mną koreczek... więc szybka analiza, ułożenie planu, no i magiczny buspas zwolniłem do 5km/h, silnik zaczął szarpać, krztusić się, ale czułem że perełka chce jechać dalej wyczuty moment, i nagle pełny gaz, i nic, nic, nic... aż w końcu przyspieszył o 1 km/h, a potem nic, nic... ale udało się, rozbujał się do 65km/h i idealnie trafiłem na żółte światło tak żebym mógł z prawego pasa śmignąć w lewo i po problemie, wjechałem na długą, która ma ustawioną zieloną falę dla pośpiesznego „C” i bez problemu przejechało się Wrocław na jednym biegu, tylko nie tak entuzjastycznie jak miało być no ale potem krajowa 8 (moje drogi) a prz setce na piątce całkiem przyzwoicie przyspiesza
przyjechałem do domu i pierwsze co wchodzę na allegro, ale oczywiście tam nic, w intercars też nic sensownego, więc moje ulubione japońskie forum fanów hondy i szukam polecanych część w polecanych sklepach stanęło na pompie nishioka, no ale jeśli pompa, to wysprzęglik zaraz też padnie, a kupując komplet tejże firmy dostaje się rabat 5%, oferta nie do odrzucenia w między czasie wziąłem się za hamulce, ale o tym potem. nim przyszły części to czekał mnie prawdziwy horror, wykręcenie tegoż upartego tłoczka, ciaśniej już być nie mogło, więc żeby mieć jako taki dostęp, to szybki demontaż dolnego panelu deski i fotela, a potem leżenie na poprzecznej belce wzmacniającej podłogę po 4h walki i kombinacji z kluczami w końcu sukces, poluzowana, więc teraz pora wykręcić przewód. ale tu kolejny fail, pierwszy klucz z crv się przekręcił :0 sięgam po wd40, młotek, drugi tytanowy klucz i to samo... więc wycieczka, jupi do świata narzędzi. kupiłem klucz oczkowy otwarty wracam, i się biorę. 5 min obstukiwania młoteckiem dużo palnika i jest, puściło, teraz kolej na wysprzęglik x( żeby móc się z nim szarpać, bo co oczywiste ten też łatwo się nie poddał trzeba było ściągnąć chłodnicę i kolektor wydechowy, ten drugi i tak miałem później ściągać do śrub mocujących go był łatwy dostęp, więc wd, długa dźwignia i już. Za to przewód... śruba nadrzarta rudą i syfem, kuta, więc nawet nie próbowałem jej spiłować za to klucz już tak potem nabiłem go na śrubę i też pod wpływem palnika puściła a reszta to historia już z górki, płukanie przewodów, montaż wszystkiego, odpowietrzenie i czekanie, z testem, bo auto stało na kobyłkach w idealnym poziomie
etap drugi- hamulce. konkretniej tylne zaciski pod wpływem ferodo odmówiły współpracy, zresztą z nimi jak we wszystkich preludach i accordach z układem nissina zbyt dobrze nie było. jako tako hamowały, ale ręczny już słabiutko i nierówno. mniej więcej w tym samym okresie co odkryłem wyciek z pompy wybrałem się na rolki żeby je sprawdzić i tragedia... z fabrycznych 1200Nm siły hamowania w lewym zostało 515, a prawym 490, rękaw natomiast 180 i 60 więc zamówiłem części i czekałem na odrobinę czasu. no to jak się doczekałem, czekając na części z japoni to się za nie zabrałem. kolejna mordęga, brak miejsca w nadkolu na przedłużenie ramienia, a wszystko zapieczone w cholerę:/ cały dzień szarpania się żeby je odkręcić, jakby tego było mało, ukręviłem jedną śrubę w prowadnicy zacisku, a znaleźć taką śrubę to prawdziwy koszmar... jednak potem nadejszło rozbieranie i nagłe olśnienie, mechanicy to jednak matoły(bez obrazy dla nikogo nie mówię że wszyscy), czemu? a no temu że 5 użytkowników preludek (a przynajmniej o tylu wiem) oddając te zaciski do regeneracji kończyło z częściami w ręce a montaż w aso 900zł... ba 70% po takiej regeneracji wciąż nie miało ręcznego... a przecież to takie proste. moja regeneracja oparła się na czyszczeniu, odrdzewianiu, malowaniu, wymianie wszelakich gum, przesmarowaniu, wymianie tłoczków i zmontowaniu, no i co najważniejsze dorobieniu nowych fasolek ręcznego o wymiarach stockowych, bo to właśnie przez ich zużywanie zaciski nissina tracą rękaw. co mnie bardzo zdziwiło, acz po fakcie dowiedziałem się że jest to nierzadko spotykane zjawisko, okładzina odlazła od jednego klocka (boschki) więc jeszcze trza było nowych klocków: trw street, montaż, odpowietrzenie i gitara, na razie docierają się do tarcz i czuć coraz lepsze hamowanie, najlepsze odkąd ją kupiłem, rękaw też ładnie łapie, a jak się wszystko dotrze to pojadę jeszcze raz na rolki i dam znać co i jak
kolejna rzecz była chyba najważniejsze, nie ze względu na bezpieczeństwo, a na przetrwanie gabloty. tu też część mojej głupoty, bo nie sprawdziłem po kupnie, no ale... a mowa tu o wybuchu aku, i nie za moich czasów tylko poprzednika wszystko ładnie było wyczyszczone, ale jak się niedawno okazało, nie wszystko złoto i tak dalej ostatnio tzn, ostatnio przed 22 czerwca, jakiś tydzień pękł mi górny wąż chłodniczy, na szczęście;] bo preston wypłukał cały kwas który został pod samym aku, czyli tam gdzie nie widać... po jego demontażu okazało się że półka akumulatora jest cała zżarta przez rudą, która zaczęła mieć apetyt już na podłużnice... akcja regeneracja w ostatniej chwili, jakoż że to podłużnica a nie byle belka, trzeba było zrobić to porządnie, więc szlifowanie szczotką, w zakamarkach ręcznie papierem, trawienie rudzielca, na podkład lakier cynkowy, a dopiero potem kolor no i nowa półka okazało się że belkę dolną do której przykręcona jest łapa silnika i drążki reakcyjne też zaczęło penetrować, więc poszła do piaskowania, kwasowej kąpieli i cynkowania, razem z nową półką no i teraz wstydliwy temat coś co wiedziałem że jest do zrobienia od samego początku. podczas ruszania przy specyficznym obciążeniu czuło się jakby całe auto się telepało, tak naprawdę był to tylko silnik, który miał zużytą przednią poduszkę, czyli tą nie do kupienia, co mnie skutecznie powstrzymywało przed zrobieniem tego przez 2 lata ale jak już auto miało „pitstop” i w dodatku odkręconą łapę, to wstyd było by tego nie zrobić miałem 2 opcje: używka, albo regeneracja, wybór prosty. zrobiłem kawałek złomu mającego przytrzymać tuleje w odpowiednim położeniu, a po oczyszczeniu, ocynkowaniu i odmalowaniu zalałem ją poliuretanem o twardości 55 stopni w skali Shor’a trzyma jak
fabryka
ostatnią grubszą rzeczą którą robiłem to wydech zaprawdę wku... mnie już ori, który mimo wizualnie dobrej kondycji nabawił się kolejnych 2 przedmuchów, więc dostał komplet z kwasówki przy demontażu okazało się że śruby skręcające kolanko z kolektorem zniknęły, a całość trzymało coś wyglądającego jak spawy, więc trzeba było użyć odrobiny perswazji, gumówka zawsze działa! nowy wydech to indywidual od 3 firm kat od awg z metalicznym wkładem 300cpsi, środkowy tłumik przelotówka od mugena ścinająca tylko wysokie częstotliwości, no i końcówka ten sam komorowy remus który miałem wszystko ładnie piękne policzyłem tylko kurde nie pod mój silnik if you know what i mean natomiast druga najgorsza rzecz po ceramicznym kacie czyli kolek chwilowo został, acz rozwiercony do średnicy 2 cali bo taki też wyliczyłem optymalny przekrój wydechu za to przy odkręcaniu kolektora ukręciłem 1 szpilkę, oczywiście tą najbardziej schowaną :/ wymieniona na nową ze stali żaroodpornej i tu również oczywista oczywistość, szpilka nie do kupienia, więc trzeba było dorwać kawałek tokarki po wymianie wydechu już naprawdę mi się nie chciało tego stroić, więc ustawiłem tylko współczynnik afr pod idealne 13 i tyle, dzięki odblokowanemu wydechowi, w całej skali obrotów różnica w afr to tylko 0,05
z pozostałych rzeczy jakie zrobiłem, to wymiana gumy zewnętrznego przegubu lewej półośki, a z racji minimalnego luzu również samego homokinetyka, z grubsza umyłem silnik, poprawiłem luty w czujce imobilaisera, no i po wymianie mocowania aku, okazało się że wredny klocek podczas 2 miesięcznego wylegiwania się w garażu pękł... więc pojechał sobie do regeneracji, a ja kupiłem nowego, o większej pojemności kagera. wziąłem się również za modyfikacje instalacji, ale jedyne co mi się udało zrobić to to, co konieczne, czyli masy, założę się że w 70% aut nadaje się do wymiany ;P jednak już nie mogłem się doczekać przejażdżki, więc się poddałem i na razie zbastowałem z dalszymi modami
co do ost tygodnia to auto już latało i to nie byle gdzie, bo w ramach rekompensaty 2 miesięcy wybrałem się z dziewczyną w Bieszczady i muszę przyznać, że zaskoczyło mnie jak dobrze się sprawowała w tak wymagającej trasie, przez wymagającą rozumiem 300km autostrady z moją nogą zero problemu, oczywiście przed wyjazdem dotankowany olej apetyt abaddony rośnie, zmieniła się w hybrydę benzyno-diesla obecnie przy żwawszej jeździe pali ok 0,5-0,6l/1000km. drugą pozytywną sprawą są hamulce które naprawdę wyraźnie się poprawiły i znacznie później się przegrzewają, ale prawdziwy test przeżyły na autostradzie Kraków-Wrocław podczas powrotu natrafiliśmy na wypadek dokładnie nie obczaiłem, byłem zbyt zaaferowany hamowaniem, ale jakieś białe kombi (na góra 20% astra pierwszej generacji) wjechała w transita, na szczęście nic nikomu się nie stało. ale jak mówiłem był to prawdziwy test hamulców: lewy, trzeci pas, 1xxkm/h, zakręt w lewo zasłonięty wiaduktem i nagle ten widok... hebel do oporu, przy 160 redukcja do 4, przy 130 do 3, przy 90 do 2 i jak już widziałem że wyhamuję, to odpuściłem, bo jakaś e92, które leciało zaraz za mną, siedziało mi już jakieś 2m na [ass] i się zbliżało... miałem wrażanie że facet z tej bumy w ogóle nie patrzył na drogę, tylko na mój zderzak, kiedy już w końcu mu zjadę, nie wiem co miał pod maską, ale m’ka to nie była, nie ten zderzak, za to widok jego miny bezcenny, wyglądał jakby miał gacie do zmiany lol. Nawet nie wiecie jak się cieszę że już miałem zrobione te zaciski na samych przednich tarczach nie byłoby szans... na razie to koniec, acz jest to ostatnia rzecz przed wejściem na wyższy poziom remontu
pzdr, niech moc będzie z Wami.
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Opisy pracy robiłeś na bieżąco, czy wszystko na raz na końcu?
Widać ,że było w ch... do zrobienia