Wpis w blogu auta
Renault Megane
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 645 razy
Data wydarzenia: 10.01.2011
Długi weekend - Kazimierz i okolice
Kategoria: inne
Wbijamy miejsce docelowe w nawigację, trasa na pierwszy rzut oka różni się nieco od tej, którą rysowały mi Google Mapsy, ale co tam, jedziemy, w końcu dopóki w tyłek ciepło, ja mogę jechać, nawet przez Moskwę. Lecimy - Józefów, Otwock, nawierzchnia taka sobie, ale samochodów brak, jedzie się miło. Tak sobie siedzimy, wymieniamy luźne uwagi, co do jakości tej trasy na Lublin i kompentencji lokalnych władz, gdy zaczyna się coś nie zgadzać. Na trasie brakuje Garwolina, który miał być minięty obwodnicą. Sprawdzenie na mapie... No tak, navi poprowadziła nas najkrótszą trasą, niekoniecznie najlepszą. Ścięliśmy do Garwolina, na obwodnicę też od razu nie wjechaliśmy, bo przegapiliśmy zjazd. W końcu wbiliśmy na ekspresówkę i, uff, do końca trasy bez przygód, z Kurowa do Wąwolnicy jechaliśmy lokalnymi, zasnieżonymi drogami, wolno, ale bardzo przyjemnie.
Miejscówkę zarezerwowaliśmy sobie taką o: domdowynajecia.pl Zwykle nie wynajmujemy domków, przynajmniej, gdy jedziemy sami, bo jesteśmy raczej łazikami i dach nad glową potrzebujemy tylko do noclegu, opcja siedzenia caly dzień w jednym miejscu i patrzenia w słońce to nie nasz styl, ale w koncu czasem można. Cena - wysoka, ale jak dla mnie stosunek jakości do ceny - w porządku. Widać, że właściciel zatrudnił kogoś od wnętrz, bo w mieszkaniu pełno jest małych, pasujących do siebie szczegółów. Jedna rzecz mnie za to zabolała. W "księdze gości" ludzie piszą o profesjonaliźmie. Jeśli dla kogoś jest to umiejętność zredagowania formalnego maila i zadbanie o to, by lokacja byla czysta i wyposażona, to ja to rozumiem. Ja wymagam odrobiny więcej, bo dla mnie "profesjonalizm", oprócz jakości dostarczonej usługi, oznacza również to, aby klient nigdy nie poczuł, że jest tylko dojną krową, która ma zapłacić, zużyć jak najmniej i najlepiej wrócić. Na wstępie już usłyszałem, żeby "nie skakać po łóżku, bo z doświadczenia wiemy, że to dorośli częściej łamią łóżka". Rozumiem, że do takiego domku pary nie przyjeżdżają koniecznie patrzeć bez przerwy w gwiazdy (zresztą w koszu na drzewo znalazłem fragment opakowania z prezerwatywy), ale, kurka, nie ma to jak usłyszeć na wstępie "Jak będziecie się dupczyć, to nie za mocno, bo łóżko może pęknąć". Druga rzecz, która mnie dotknęła, to kwestia wyjazdu. Pierwszy raz spotkałem się z tym, że jeśli ktoś chce wyjechać po upływie doby hotelowej, może to zrobić, dopłacajac za każdą godzine, którą chce przedłużyć. Zwykle spotykałem się raczej z podejściem "nikt nie przyjeżdża na wasze miejsce, siedźcie sobie dopóki chcecie". Ja do "Cudownego zakątka" zapewne już nie wrócę.
Drugi dzień rozpoczął się atakiem na Nałęczów. Udało się gdzieś znaleźć miejsce do zaparkowaia, potem przyjemny, długi spacer po parku i na zakończenie: domek fiński. Wielkie jacuzzi, świece i domek na zewnątrz całego kompleksu. Gdy zrobiło się zbyt duszno od pary, postanowiliśmy odetchnąć na zewnątrz, na pewno ciekawie wyglądaliśmy stojąc w strojach kąpielowych przy -5 stopniach.
Trzeci dzień to już Kazimierz Dolny. Zrobiliśmy małe kółko dookoła rynku, zobaczyliśmy Wisłę i postanowiliśmy uderzyć w wąwóz. Założenie przed podróżą było takie, że nigdzie nie spacerujemy, szwędamy się tylko po "cywilizowanych" terenach, cóż, ciągnie wilka do lasu, więc ubrani "bardzo" turystycznie skoczyliśmy w poszukiwaniu wąwozu Małachowskiego. Szukanie było losowe, więc weszliśmy w pierwszy wąwóz, który napotkaliśmy - ulicą Plebanka. W połowoe drogi zrobiło się zupełnie ciemno, spotkaliśmy harcerzy, którzy najwyraźniej bawili się w gry polowe, gdy wyszliśmy z lasu, okazało się, że dodatkowo pada deszcz. Ponieważ padał deszcz, byla odwilż, a my byliśmy zupelnie nieprzygotowani do wędrówek, postanowiliśmy pójść ambitniejszą trasą - najpierw wzdłuż ul. Słonecznej, potem w dół Krakowską, przy kamieniołomach. Łącznie trzy godziny spaceru.
Dzień czwarty, ostatni, to również Kazimierz. Tym razem trafiliśmy w wąwóz Małachowskieo, po raz kolejny utwierdziliśmy się w przekonaniu, że gdy ktoś pisze w internecie, że coś jest "romantyczne", "wyjątkowe" i "piękne", to będzie zaledwie znośne, więc zaraz odbiliśmy w pierwszą większą drogę w prawo, w las. Potem jeszcze kilka skrętów i wyszliśmy znów na Plebankę. Na Słonecznę wyszliśmy inną drogą niż wczesniej i skręciliśmy tym razem w Dębowe Góry. Po krotkim spacerze przez cmentarz (tak prowadzi droga) wyszliśmy ulicza Cmentarną do centrum. Potem obiad i w drogę - do Warszawy.
Tym razem już przypilnowałem, żeby jechać właściwą drogą, minęlismy Puławy i wskoczyliśmy na trasę Lublin - Warszawa. Trasa cała zapchana, więc wlekliśmy się z wszystkimi 70-80km/h. Dalej mnie zastanawia, co jest przyjemnego w jeździe w cyklu "przyczaić się - wyprzedzić". Liczyłem kiedyś, że na trasie Rzeszów-Warszawa, zaoszczędziłbym od 20 do 30 minut, jadąc takim cyklem - co przy trasie ponad czterogodzinnej nie jest żadnym zyskiem. Ani to tanie, ani relaksujące, ani bezpieczne. Dostał ode mnie też patałach jeden z drugim po oczach długimi, gdy wpychał się przede mnie na żyletkę, bo mu coś akurat wyjechało z przodu. Cała trasa minęła jednak w miarę spokojnie i przy rekordowym spalaniu 6,4l/100km (z calej trasy 7,1). Najgorszy moment miałbym na skrzyżowaniu 2km od domu, gdzie przy skręcie w lewo (dwa pasy były), jakiś chłopiec w Golfie wepchnął się na mój pas - musiałem zatem zbić na "jego", tuż za mną odezwał się VW transporter, który najwyraźniej celowal w kierunku mojego kupra i musiał przyhamować. Na szczęście obyło się bez stłuczki.
I teraz... znowu do pracy...
Ostatnia aktualizacja: 11.01.2011 09:14:31
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Ważne że wróciliście cało.
Pozdrawiam.