Nikt nie lubi skrobać szyb. Zwłaszcza po marznącym deszczu. Przynajmniej nikogo takiego nie znam. Jako, że niespodziewany atak zimy w styczniu wiąże się z tym przykrym obowiązkiem musiałem coś zaradzić żeby nie dostawać nerwicy o poranku. Kupiłem zwykłą materiałową osłonę na szybę za parę złociszy. Po dwóch użyciach się podarła. Cóż, zainwestowałem w drugą pokrytą folią ameliniową i ktoś mi ją zajumał. Stwierdziłem, że poszukam czegoś w miarę porządnego, czegoś co wytrwa mam nadzieję kilka sezonów i zaraz nie zmieni właściciela. Wybór padł na dosyć dużą płachtę, która zakrywa przednią i boczne szyby oraz lusterka. Na bokach i dachu jest mocowana na magnesy. Wykonana z wytrzymałego materiału i łatwo się składa. Przychodzę, zdejmuję, zgarniam szybciutko resztę śniegu szczotką i w drogę. Zaoszczędzony czas i brak nerwicy bezcenne. Pozdrawiam w oczekiwaniu na ocieplenie klimatu