Jakiś czas temu podczas wizyty w mieście zwanym Białymstokiem Glonek doznał mocno denerwujących obrażeń. Mianowicie w przeciągu około 15 minut mojej nieobecności ktoś poradził sobie z urwaniem anteny od radia. Rzecz mocno mnie denerwującą jako, że nigdy nie przyszłoby mi do głowy komukolwiek coś takiego uczynić. Po za tym bardzo lubię wiedzieć co się dzieje na świecie nawet kiedy pokonuję długą trasę a w tym radio jest bardzo pomocne.

Jako, że z taką sytuację mierzę się już kolejny raz. Bo poprzednie autko doznało takich samych uszkodzeń postanowiłem zadziałać bardziej prewencyjnie. Zdecydowałem się na założenie automatycznej anteny. Dzięki temu pod moją nieobecność grzecznie sama się schowa i nie pozwoli się urwać/złamać/pokrzywić.

Dzisiaj została zamontowana. Działa lekko głośno, ale da się to znieść. Czas pokaże jak będzie się sprawować i jak długo wytrzyma.