Owego dnia po pracy jakoś trzeba dojechać do domu, wiadomo do pracy przyjechałem swoją Sinterką , więc wsiadam do niej zapinam pasy, kluczyk w stacyjce przekręcony, oczekiwanie aż wszystkie systemy pokładowe zaskoczą, czas na odpalenie auta, kluczyk przekręcam i..... ,trzask prask wszystkie kontrolki zgasły ,zero prądu w aucie, myślę sobie skoro było słychać trzask to bezpiecznik jakiś poszedł.Przeglądnąłem wszystkie i nic wszystko okej.Druga diagnoza, może stacyjka no ale niema w ogóle prądu nawet awaryjne nie działały, więc to akumulator , ale to nie możliwe przecież akumulator ma dopiero miesiąc,oczywiście kluczy żadnych nie mam, bo poco.Teraz trzeba wykonać telefon do przyjaciela, hmmm, okazuje się ,że przyjedzie dopiero za godzinkę ,cóż zrobić , nic tylko czekać.Minęła godzinka kolo przyjechał wziął ze sobą miernik. Sprawdzamy aku a tu wielkie zdziwienie 2,5V na nim, ale jak to nie możliwe, przecież nic nie zostawiłem włączonego, co się stało, o co chodzi.Trudno stało się to się stało,trzeba naładować aku i po sprawie ale dziś już nie miałem na to ochoty głowa tak mnie napiep..... że odpuściłem sobie wyciąganie aku,koleś pożyczył mi asterkę i pojechałem do domu. Na drugi dzień pozabierałem swoje klucze,miernik i pojechałem wyciągnąć aku do naładowania.Podjeżdżam pod Sinterkę i tak sobie myślę może sie naprawiło samo, hehe, kluczyk w stacyjkę przekręcam a tu ...... no niestety, cisza, ciemno ,więc zabrałem się do wyciągania aku.Rozkręciłem klemy , postanowiłem jeszcze raz sprawdzić wartość akumulatora, bez podłączonych kabli , okazało się ,że aku ma 12,5V, o co tu kaman??????(chodzi), więc podłączyłem s powrotem kable do aku i jeszcze raz sprawdziłem z kablami, i znowu 12,5V a wczoraj było 2,5V ,więc lecę do stacyjki przekręcam i............ HURA!!!!!!!!! działa kontrolki świecą,auto odpala.Tylko teraz rodzi się pytanie co było przyczyną czy któryś kabel nie ma przejścia czy może przez to że klemy posmarowałem wazeliną techniczną i może gdzieś przejścia nie było ale do tej pory przecież nic się nie działo przez co najmniej miesiąc.Poskładałem wszycho do kupy i pojechałem do kolesia auto oddać i przyjechaliśmy po Sinterkę i jak na razie autko jeździ jak dawniej.
A kolega "tygrys" musi jeszcze troszkę wiedzy samochodowej "chapnąć"..jak to tiger ;-}