Czas na relację z wyjazdu na mecz Dania-Niemcy.
Cała wycieczka rozpoczęła się w piątek wyjazdem nad granicę Polsko-Ukraińską do Krasnobrodu. Tam mieliśmy nocleg na dwie noce. Przejazd z Warszawy do Krasnobrodu był bezproblemowy.
Sobotę rozpczęliśmy pobudką o 5 rano. Godzinę później bylismy już w autokarze do Lwowa. Granicę pokonaliśmy dość sprawnie, zajeło to nam ok 20-30 min. Zwiedzanie Lwowa to oczywiście cmentarz Łyczakowski i pomnik Orląt, a potem starówka.

Spostrzeżenia okiem kierowcy. Bardzo dużo starych post-sowieckich samochodów, zdjęcia poniżej, po za tym dużo brukowanych ulic. Tutejszy przewodnik powiedział żartem, że maja tu drogi europiejskie i japńskie. Europejskie to te z asfaltem, a japońskie "tu jama tam jama", albo "jama na jamie".

Powrót do Polski wieczorem, w dniu w którym przegraliśmy z Czechami przebiegł także łatwo. Nawet ucieszyłem się, że nie widziałem całego meczu, a tylko jego ostatnie 15min, przynajmniej nie denerwowałem się 90min, a tylko 15.

W niedziele, wyjazd na mecz, rano dojechaliśmy Tomaszowa Lubelskiego. Wsiadamy do autobusu, a tam ze 30-tu Duńczyków. Wpadli na ten sam pomyśl co my. Samochody zostawili na parkingu w Polsce i pojechali na Ukrainę z biurem podróży.

Mecz był pasjonujący, kibice kolorowi i spontaniczni, atmosfera bardzo pokojowa i wesoła. Organizacja sprawna. Zalączam kilka zdjęć ze stadionu i miasta.

Przy powrocie do Polski spotkała nas miła niespodzianka ze strony .... polskiej policji!
Po przekroczeniu granicy, godzina 1:30 w nocy, do autokaru podjechał radiowóz, policjant podszedł do kierowcy zapytał dokąd jedziemy, gdzie będzie się zatrzymywał i ile może wyciągnąć autobusem. Po uzyskaniu odpowiedzi powiedzial:
- Panie kierowco, jedzie Pan za mną, nie przejmuje się Pan ograniczeniami prędkości!
Za chwilę ruszyliśmy za migającym kogutem radiowozem i w ciągu 15min. dojechaliśmy za nim do Tomaszowa Lub.

Ok. 2-giej wsiedliśmy do Podróżnika i ok. 6 rano byliśmy w Warszawie. Krótka kąpiel i dzieci do szkoły a ja do pracy.
Wizyta na EURO2012 zakończona!