Wpis w blogu auta
Kia Soul
Dodano: 9 miesięcy temu
Blog odwiedzono 586 razy
Data wydarzenia: 03.02.2024
Garść aut i zmian.
Kategoria: obserwacja
Spróbuję zacząć od najstarszych wydarzeń czyli tych z końca 2022 roku kiedy to kupiłem 3 samochody.
Pierwsze dwa wychodziłem sobie po długich namowach i braku odpowiedzi.
Mianowicie na pewnej bocznej uliczce, gdzie koleżanka ma garaż pod jednym z domów stała stara Fiesta MK3 i coś za ładnie wyglądała. No więc zaraz zacząłem wokół niej węszyć i oglądać. Bardzo mało ale regularnie jeździła bo czasem jednak zmieniała pozycję. Na zmianę z nią właściciele mieli jeszcze nowszą Fiestę MK5, którą częściej jeździli.
Właścicielami okazali się mili, starsi państwo, którzy początkowo odmówili sprzedaży samochodu. Regularnie tam bywając kręciłem się wokół tego auta i kłanialiśmy się czasem sobie widząc się na ulicy. W końcu koleżanka doniosła, że właściciel zapytał czy nadal jestem chętny do zakupu.
Ja nie kupię? Pewnie, że kupię. Państwo kupili auto nowe w 1991 roku u prywaciarza, który handlował nowymi samochodami. To były jeszcze lata, kiedy pierwsze stacje dilerskie się dopiero otwierały, wiele marek nie miało swoich oficjalnych importerów zatem dziarscy obywatele natychmiast korzystali z tej luki.
Jeden z takich prywatnych sprzedawców sprowadził nowy, niezarejestrowany samochód z Belgii w lokalnej, dość osobliwej konfiguracji. W Polsce nie występowała, w Niemczech też nie. Przeszukałem katalogi z ówczesnych lat to wiem
Przede wszystkim to na niektórych rynkach nieoferowana, najsłabsza wersja 1.0 czyli mamy karton mleka sprzed ponad 30 lat. Ma zabójcze 45 koni i 4 biegową skrzynię ręczną. Więc najbiedniejsza werja? Wcale nie. Zwykle ten silnik występował rzadko i najczęściej parowano go z absolutnym brakiem czegokolwiek, zwanym Popular na przykład na rynku brytyjskim. Ogołocona ją ze wszystkich mniej i bardziej sensownych rzeczy, żeby tylko mieć na rynku cenę-wabik. Taką z cyklu: Drogi kliencie, możesz sobie kupić nowiutką Fiestę 3 generacji już za jedyne XXXX waluty. Co prawda nie masz w niej zegarka, kieszeni w przednich drzwiach, kołpaków, tylnej półki, tylnej wycieraczki i składanej kanapy ale masz samochód.
Ale moja ma to wszystko wraz z pełni tapicerowanymi drzwiami czy oryginalnym, fabrycznym szyberdachem na korbkę. Wypas. Ma też błękitny lakier metalizowany.
No dobrze, powiecie ale dlaczego się zachwycać starą Fiestą? Bo znalezienie takiej graniczy z cudem. Oryginalny przebieg 74.000km od nowości, oryginalny lakier i absolutny brak korozji co w tym modelu jest niespotykane bo rdza te auta żarła niemiłosiernie i posłała na złom cała jego populację. Jeździ jak nowa, jest zwarta, nie ma żadnych luzów. Pomimo braku wspomagania, tylko 45 koni i wąziutkich opon 155mm na 13 calowej feldze dobrze się to prowadzi po mieście, wszystko lekko chodzi i nie czuć niedostatku mocy, przynajmniej dopóki nie pojedziemy na autostradę. A jeśli już o niej mowa to udało mi się osiągnąć V max 135km/h. Nieźle, jako, że katalog wspomina o 139km/h więc prawie fabryka. Jest to jedno z przyjemniej prowadzących się aut z całej mojej starej kolekcji co może zaskakiwać niektórych bo czasem nie cena i model o tym decydują.
W pakiecie od starszych państwa kupiłem jeszcze drugą Fiestę, tę nowszą ale wspomnę o niej tylko z kronikarskiego obowiązku bo ją zaraz sprzedałem klientowi, który od dłuższego czasu szukał auta. Aha, MK5 jeździłem kilka razy w życiu, różnymi egzemplarzami i to auto też świetnie się prowadzi. Jakaś tajemnicza relacja fotela, biegów, kierownicy i reakcji sprawia że stare Fordy prowadziły się w większości znakomicie.
Jak już idziemy tropem aut znakomicie jeżdżących to prawie rok negocjowałem zakup Peugeota 405, którego często obserwowałem stojącego na zamkniętym osiedlu. Ziewacie już?
Tak, Peugeot 405, przecież tego jeździło pełno i wyprodukowali pierdylion egzemplarzy a w Iranie ponoć nadal to robią. Niby tak ale: ten to wersja na amerykańska, ostatni ryk lwa w USA, który próbował jeszcze zaistnieć na tamtejszym rynku lecz sromotnie poległ, oferując na koniec właśnie 405 i 505 po czym zniknął i do dziś nie powrócił. Amerykańskie wersje prawie nie istnieją w Europie choć z jakiegoś powodu pojawiło się ich kilka w Polsce i aktualnie badam ten trop.
Już w 2016 roku jankesi szacowali, że 405 jest mniej niż 100 jeżdżących sztuk w całym kraju. Ostatnie niedobitki oznaczają że niemal zupełnie wymarły, jak dinozaury.
Mam środkową wersję 405S która ma stary, dobry 8 zaworowy 1.9, benzynowy motor, który był podstawą wielu Peugeotów, w tym pierwszej wersji 205GTI. I na pokładzie pełne wyposażenie, którego próżno szukać w 90% samochodów w całej Europie. Mamy bordowe welury (tylko w USA), mamy szyby elektryczne, lusterka, elektryczny szyberdach, tempomat, klimatyzację, podgrzewane siedzenia, alufelgi i jeden z pierwszych, oferowanych na rynku, pilotów zdalnego otwierania na podczerwień. I na deser…manualną skrzynie biegów co jest osobliwością ale trzeba pamiętać, że w latach 80 stosunkowo dużo, zwłaszcza tańszych aut miało jeszcze ręczne skrzynie, zwane przez nich „standard”.
Peugeot jest z 1988 roku czyli z pierwszego roku oferty tego modelu w USA, zwinął się stamtąd w 1991 roku nie doczekawszy nawet liftu.
Co go łączy z Fiestą? Byłem zaskoczony jak dobrze się prowadzi ten samochód, szczególnie po krętej i dziurawej drodze. Jest bardzo miękki, co zazwyczaj nie idzie w parze z dobrym prowadzeniem a tu się Francuzom ta sztuka udała niebywale. Połyka dziury jak Reksio szynkę a jednocześnie jedzie tam, gdzie mu każemy i robi to pewnie i bez sprzeciwów. Jestem pod wrażeniem. Ma też stosunkowo nieduży przebieg bo 69 tys mil a to ledwo ponad 100kkm. Aktualnie jest u blacharza na renowacji lakieru i kilku drobnych rzeczy i wisi tam od września. Ma być gotowy w przyszłym tygodniu ale nie zliczę ile tych przyszłych tygodni już było…
To było najdłużej „wychodzone” auto do tej pory bo właściciele najpierw nie przystawali na cenę, potem chcieli sprzedać, potem znowu nie chcieli, potem chcieli remontować ale w sumie jednak nie bo nie mieli czasu i tak się bujaliśmy niemal rok.
Wkrótce potem kupiłem bardziej dla beki i niskiej ceny Poloneza Caro 1.4 Multipoint Infection. Tzn Injection czyli ten wzmocniony, silnik Rover z fotelami Inter Groclin. Same rarytasy, młokosy się o to zabijają, nie wiem zupełnie o co. Kolega mi to sprzedał po ojcu, który już nie jeździ a w pakiecie dostałem motocykl CZ z 1963 roku. Fanem motorów nie jestem ale to fajny gadżet choć wymaga całkowitego remontu, nawet go nie uruchomiłem i dalej stoi w tym samym garażu od ponad roku, który nadal wynajmuję wraz z Poldkiem.
Nie potrafię docenić tego wyrobu FSO. Może jestem za stary, może za dobrze pamiętam czasy rozpaczliwego unowocześniania tego padła, kiedy zachodnie samochody były znacznie doskonalsze a my do zawieszenia z lat 60 i nadwozia z lat 70, naprędce unowocześnionego, wpakowaliśmy współczesny, 16 zaworowy silnik, pozostawiając katastrofalną skrzynię biegów i tylny most a nawet gwiżdżący tłumik z Polmo. Nadal nie miało to dobrych osiągów ale za to bardzo dużo paliło. Mam też mokre marzenie graciarzy czyli fotele Inter Groclin. Mogę tylko powiedzieć, że są twarde jak deska, wąskie i małe, kubełkowe, niewygodne a materiał tapicerski jest jakości najtańszej kanapy ze sklepu. No zachwyt bierze.
Jakoś w zeszłym roku pozbyłem się Kii Optimy która była dziwnym miksem wysokiej jakości i tandety w jednym aucie. Niby fajna, pełne wyposażenie, skóry, drewienka, audio, szyberdachy, automatyczne parkowanie a jednak gdzieś wyzierała tandetna wykładzina czy plastik albo brak wygłuszenia. Bez żalu pożegnałem się z tym sporym sedanem, choć musze przyznać, że bardzo ładnym.
Wszystkie starocie mają się dobrze, każdy trochę pojeździł w sezonie, choć nie nabiły za wiele km. Z wyjątkiem Corolli-Grzybicy, która z braku auta w lecie służyła mi za daily i przenisołem się do lat 80, kiedy wszyscy jeździli głośnymi, dygotliwymi dieslami, których jedynym atutem była trwałość i niskie zużycie paliwa. Trzeba przyznać, że choć ma ledwo 68 koni, pozwala na bezstresową jazdę i dziś, oczywiście z wyjątkiem autostrad choć dzielnie dobija nawet do 150km/h a podróżna 120 jest komfortowa. I jest coś o czym większość kierowców już zdołała zapomnieć czyli charakterystyka pracy wolnossącego diesla. Ciągnie równo od dołu, w zasadzie od obrotów jałowych bez żadnego zawahania. Współczesne diesle mają zawsze mniejszą lub większą turbodziurę, nawet te małe, w których się wcześnie włącza mała sprężarka. Współczesne diesle borykają się zwykle z problemem przy ruszaniu. Jak zrobimy to za wcześnie i na zbyt niskich obrotach to się zadławią, jak damy gazu za dużo to zerwiemy przyczepność. W takim starociu nigdy nie zdarzyło mi się źle oszacować ilości gazu, żeby szybko ruszyć z miejsca.
Lex stoi i okazjonalnie zrobi jakąś trasę, Dinozaurem jeszcze jeździłem okazjonalnie na śluby ale w tym roku nie maiłem na to czasu więc więcej stał. Jej Obrzydliwość miała przejść remont silnik ale trochę mnie przeraża dostępność części a poza tym odkryłem że jak ma dobry poziom oleju to przestaje hałasować łańcuch rozrządu więc się za to nie zabrałem
Oberdziwka Camry pojeździła po kilku zlotach a najfajniejszy w tym roku był pod Wrocławiem w zaprzyjaźnionym muzeum w Zamku Topacz, gdzie dojechałem Allante. Na autostradzie przy 130 hula wicher jak na morzu.
Moją Camry, Poldka i Fiestę zobaczycie w niektórych scenach w tle w najnowszym, finałowym sezonie Rojsta, który wchodzi na platformę Netflix 28 lutego. Zorganizowaliśmy tam jeszcze kilka innych samochodów, które pewnie też będzie widać w niektórych scenach. Na marzec szykują się kolejne zdjęcia do innego projektu ale nie znam jeszcze szczegółów.
Dobijając do brzegu, jeżdżę na co dzień Vectrą z dieslem, którą chętnie już sprzedam, napsuła mi krwi i ciągle coś naprawiam. Niby wszystko się da ale zabrakło mi już do niej serca i przestało mi się chcieć.
To poniekąd wdzięczny osiołek, wykonuje swoją robotę ale jakoś nie mam do niego uczuć. Diesel fiata jest skądinąd dobry choć kulturą pracy budzi zmarłych jak się przejeżdża koło cmentarza. Połowa z grobów wstaje jeśli nie była spopielona. Poważnie.
Ostatni mój zakup to dziwna historia, która nadal trwa i ma same niewiadome. W mojej dzielnicy wrastała w ulicę Kia Soul. Stała ze 3 lata, bez powietrza w oponach, wtapiała się w asfalt, zawalona liśćmi. W końcu wpadłem w któryś weekend, zadzwoniłem do domofonu i akurat trafiłem na właścicielkę. Zgodziła się sprzedać auto, tanio. Nie jeździła bo zmarł jej mąż, potem jakoś była pandemia i tak auto stało od kilku lat. Tyle wynika z jej zeznań. Nie ma od lat ani przeglądu ani ubezpieczenia.
W dowodzie jest wpis o kredycie z banku, który właścicielka rzekomo lata temu spłaciła ale szukała papieru z potwierdzeniem i nie mogła znaleźć więc podobno wystąpiła o nowy. W związku z tym spisaliśmy umowę, zapłaciłem ale w umowie nie wpisałem daty i umówiliśmy się, że jak ogarnie bank to da znać bo dopiero wtedy będę mógł zarejestrować auto na siebie. Z początku się nie martwiłem ale ostatnio nabieram podejrzeń bo to już trwa od połowy grudnia. Faktem jest, że kredyt wpisany jest z Getin banku, który przestał istnieć w zeszłym roku i być może Noble, który przejąć jego aktywa ma słaby dostęp do archiwaliów sprzed nastu lat. Ale właścicielka ostatnio przestała odbierać telefon i trochę się niepokoję… W przyszłym tygodniu musze sprawdzić zastaw rejestrowy, czy przypadkiem nic na tym aucie nadal nie wisi.
A sama Kia? Poza tym, że zaszczurzona i aż brązowa od dymu tytoniowego (ja to mam szczęście) to zdążyłem już wymienić sprzęgło, cewki, świece i hamulce i śmiga. Tzn nie śmiga bo stoi nadal bez przeglądu i ubezpieczenia bo nie mogę formalnie nic na siebie zrobić.
Czyżbym dał się zrobić w trąbę?
A. I jeździłem pare tygodni Jakimś Scenikiem 2 i Octavią 1 alle to w zasadzie kupiłem dla klientów bardziej więc nie ma o czym wspominać…
Ostatnia aktualizacja: 04.02.2024 13:42:14
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 15 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 23 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Ale wczoraj to zaspałeś 🤣
zaspałeś? 🤔
Myślałem, że coś podpowiesz
Właśnie, że tak będzie. Tylko jak tu pognać dziada?
Szybki jak woda w klozecie 🤣
Polonez... trochę nim jeździliśmy. Nie był specjalnie awaryjny, ale ruda go brała. Byłem za młody na prowadzenie, więc oceniam jako pasażer.
Fotele sportowe miałem... w maluchu el. Wygodne były. Dacia ma ch*jowe na dłuższej trasie. Zdecydowanie są do poprawy...
Powiedział, że tyle będzie kosztował i tak będzie 🫣🤣 Zapomniał tylko dodać, że za jego rządów 🥴🤣
Podpowiadają że mam zmienić bieg na wyższy jak ledwo się zbliżę do 1800 obr/min ale jak jadę 40km/h na 6 biegu i naciskam gaz (dla beki) to większość systemów reaguje z dużym oóźnieniem i wskazówką, że bieg może być za niski. Ba, niektóre w ogóle się o tym nie zająkną. Systemy pokazują mi jaka prędkość aktualnie jest na znaku. Czasem czyta dobrze, czasem źle, czasem zobaczy znak na drodze przylegającej do autostrady i pokazuje 70. Wczoraj w mieście pokazał zaraz po odpaleniu silnika 90. Za jakiej d...on to wział? Aż strach pomysleć jak na podstawie tych odczytów będzie zmieniał prędkość. Radary utrzymujące dystans od poprzedzającego samochodu ze mną zupełnie nie współgrają bo ja reaguję na sytuację drogową, która się wydarza duzo wczesniej niż ją widzi radar. Poza tym zdanie sie na niego oznacza dość gwałtowne reakcje na auta zmienające pas przed nami czy inne zmiany.
Więc jeśli się mam za doświadczonego kierowcę to większość systemów mnie irytuje, nie pomaga. Czasem dobrze skalibrowany asystent pasa ruchu bywa użyteczny.
Nie chce już nawet wpominać, że dzisiejsze bunkry na kołach mają w większości żenującej jakości kamery, które pokazują przede wszystkim kolorowe szumy w postaci kropek w nocy bo na dobrą widocznośc nie mogę liczyć.
Na deser mamy szpeców od ergonomii, którzy tworzą wielopoziomowe menu w tanich tabletach, które mają zastąpić wszystkie fizyczne przyciski. Za chwilę alarm wzniecą kamery obserwujące moje oczy że bładzę po menu szukając prostej opcji a nie patrzę na drogę. Chyba, że zez rozbieżny mnie uratuje.
Tymczasem dział inżynierii śpi albowiem w jednym z tych cudeniek nowych, cacuszek, którym jeżdżę nie potrafią tak ustawić sprzęgła i dobrać oporu i skoku pedału, żeby karton mleka nie zrobił kangurka przy zmianie z 1 na 2 bieg...
Nadmiar pikania i czujników może przerażać.
Jednak przy dzisiejszym natężeniu ruchu w miejskiej dżungli dobrze mieć wszystkie systemy, kamery i wspomagacze.
A nóż widelec choć raz uratują auto przed kolizj
Dzisiaj wiele aut może przerażać a taki mechaniczny prosty pojazd ma w sobie coś z aut naszej młodosci.
Bo w tuskolandi nawet chleb na rynku po 30 zeta
Córce będziesz żałował?
Jak to jak? robisz przelew za przelewem i wysyłasz instrukcję co ma być zrobione
Tylko dbaj jak zwykle
4o6 też właśnie na daily Pb z LPG szukałem i rzeczywiście jest z nimi kłopot, bo albo bezpodstawnie drogie jeśli w dobrym stanie albo bliżej już im do bycia kurnikiem niż samochodem.
Jak znam Piotrka i Jego sentyment do własnych aut, to będzie czekał do 1L na 100km.