Zeby nie pisac za duzo, to start byl o 5.30 z domku, tankowanie i po prawie pustej trasie w 4 godzinki bylismy na miejscu w Gdyni. Jeszcze skerw pusty, wiec zaparkowalem w bezpiecznym miejscu i na sloneczko
Okolo 11tej juz wszedzie tlok i nawet czlowiekowi spac na plazy nie pozwola, bo japy dra na cale gardla. Znalezli sie twardziele, ktorzy plywali... Przyznam, ze tez zabralem kapielowki, ale jak moj duzy palec od nogi skontaktowal sie z Baltylkiem, to pomysl upadl... A moj organ rozodczy na sama mysl o lodowatej wodzie zaczal tracic na rozmiarze
Po obiadku kierunek Sopot. Na miejscu juz byl Lawender i Widus. Kilka minut pozniej przyjechal Convertible. Jaki ten Cadillac jest zajebisty! Jazda tym autem nie da sie porownac z niczym innym! Wrazenie jakie robi na ulicy jest ogromne. Kazdy rozdziawia paszcze... Nawet lovelasy w bumkach i paskach tdi
Pozniej jeszcze spacer po Sopockiej plazy i kierunek dom. Po okolo 5ciu godzinach Cari w garazu, a ja w lozku
To kilka fotek, ale te najlepsze sa autorstwa Lawendera, za ktore serdeczne "Bog zaplac" . Ma chlopak reke do aparatu i to widac. Tym razem znow zdjecia sa w innej kolejnosci
Dziekuje wam za poswiecony czas, a Convertible ze zajebista runde po Sobocie.