Tytułem wstępu:

Opisywany we wcześniejszym wpisie termowentylator może służyć jako zabawka. Ogrzać sobie można ręce jak komuś zimno - i tyle.... na pewno nie zrobi się od niego ciepło w samochodzie.

A wracając do tematu:

Demon Szos znowu stał się gorącą bestią!!!!

Na święta pojechaliśmy do rodziców (~350 km) - na szczęście akurat mrozy odpuściły - jechałem w rękawiczkach i jakoś dojechaliśmy

A na miejscu z tatą rozebraliśmy trochę demona - przepłukaliśmy wodą pod lekkim(!) ciśnieniem nagrzewnicę (przez zasilanie i powrót) - oj poleciało syfu co niemiara.... - skręciliśmy wszystko do kupy - i voila!

Demon zaczął zasilać kabinę ciepełkiem - na wylocie przy szybie, na postoju zmierzyłem 55 stopni Celsjusza

Bez większych obaw ruszyliśmy w drogę powrotną - teraz jesteśmy już na miejscu - więc jak widać dojechaliśmy

p.s. Ale żeby nie było za kolorowo - po całej operacji, w momencie, gdy Demon osiąga >~80 stopni zaczyna się teraz świecić kontrolka 'Check Engine'. Z tego co pamiętam wcześniej zaświecała mi się wówczas, gdy stałem w korku i silnik był dogrzany. Nie zauważyłem jak na razie żadnych skutków ubocznych na trasie. Chłodzenie też działa bez problemu - wskaźnik temperatury podczas dzisiejszej podróży nie przekroczył 90 stopni. Zobaczymy co z tego wyniknie....

Ciepełko...... uaaaaaaa - super!!! Człowiek z małych rzeczy się cieszy jak dziecko!!!

Edit 11.01.2010:

Kontrolka 'Check Engine' się świeci nadal - ale tylko jak silnik się rozgrzeje. Innych negatywnych objawów nie stwierdzono. Pozytywne są - spalanie jeszcze spadło. Z tego co się dowiedziałem najpewniej dlatego, że ciepła woda przepływa lepiej i lepiej dogrzewa paliwo przed wtryskiem. Zatem - jak dla mnie - może się świecić dalej Poobserwuję jeszcze jak wygląda to spalanie po tuningu :D