Dwa tygodnie temu w piątek złamała się sprężyna w lewym przednim amortyzatorze. Po skonsultowaniu z kolegą ustaliliśmy, że jak w sobotę "zdobędę" sprężynę to jesteśmy w stanie wieczorem ją wymienić u niego w garażu. Najważniejsze aby auto przed poniedziałkiem było gotowe. Najpierw męczyliśmy się z wyciągnięciem amora, później 3 razy podchodziliśmy do montażu sprężyny na amortyzatorze. Mieliśmy wątpliwości czy zakładamy w dobrą stronę. Na następny dzień okazało się że coś jest nie tak bo coś stuka z lewej strony. Więc następnego dnia znów do garażu i dokręcaliśmy wszystkie śruby. Niestety operacja ta nic nie dała. Po sprawdzeniu na stacji diagnostycznej, okazało się że jest luz na górnym mocowaniu amora. Diagnosta stwierdził że musieliśmy coś źle zmontować i że zawsze przy wymianie sprężyny wymienia się poduchę oraz łożysko. Sprawdzenie i wymianę górnego mocowania zleciłem zaprzyjaźnionemu serwisowi. Okazało się że na odwrót zamontowaliśmy sprężynę i rozsypało się łożysko.