Jak już wcześniej pisałem moja Księżna która przez ostatni rok i dziewięć miesięcy ani przez chwilę nie pozwoliła o sobie zapomnieć i bardzo wydatnie przyczyniła się do pogłębienia moich zdolności manualnych.Miałem w początkowej fazie ogromne opory w jaki sposób rozwiązać problem lecz w tym momencie jak nigdy dotąd w tej kwestii ,pomocna okazała się rada żony.Przyznam że wcześniej obdzwoniłem wszystkie omal auto złomy i owszem chętni byli,lecz ich oferty były nie tylko dziwne ale i śmieszne.Najbardziej ubawiłem się dzwoniąc do ludzi,którzy wcześniej przechodzili samych siebie sprzedając mi pewne elementy,wcale nie rzadko zwracane bo okazywały się gorszym złomem od tego co im teraz oferowałem.Dotyczyło to jednej ze sfer oraz pompy 6+2. Za każdy z tych elementów płaciłem po 150 złotych a innym razem za kawałek węża zażądali 50 złotych a ja zapłaciłem. Zdobywane jednak doświadczenie nauczyło mnie że w pierwszym lepszym sklepie z hydrauliką ciśnieniową,zaznaczając że węże mają być do oleju,zakupiłem po kilka metrów węży o różnych średnicach za grosze.Od tego czasu w chwili gdy pojawił się problem,natychmiast wywalałem stary zużyty a w jego miejsce wciągany był nowy bez dorabiania złomiarzy. Problem rozchodził się głównie o to aby uzyskać zaświadczenie i mieć możliwość wyrejestrowania oraz załatwienia sprawy z ubezpieczycielem. Wracajmy jednak do pomysłu żony. Mając już w zasadzie dogadanego laweciarza,dającego za Xantię 800 złotych,wybebeszyłem ją dosłownie ze wszystkiego co uznałem że sam włożyłem a może mi się przydać jeszcze kiedyś.Jako że porobiłem kilka swoich udogodnień,.miałem co robić. Żona podpowiedziała że skoro i tak idzie na złom, mam dać ogłoszenie. Na ogólnopolskim portalu ogłoszeniowym,całkowicie za darmo dałem ogłoszenie,zaznaczając naturalnie że auto ma problem. Po dodaniu,przez cały czas doładowywałem baterię w telefonie tylu pojawiło się chętnych.Aż nie do wiary.Był też telefon konkretny a osoba dzwoniąca mimo odległości,postanowiła po nią przyjechać. Na drugi dzień rano,gość pojawił się a ja odebrałem go z dworca.Podczas jazdy słuchał i oglądał a na pytanie czy jest zdecydowany na zakup, twardo odparł że tak. Że sobie poradzi. Cóż było robić? Spisaliśmy stosowną umowę kupna sprzedaży gdzie w wolnym miejscu pod tytułem uwagi dokonałem dopisku że sprzedaję auto nie do końca sprawne. Muszę w tym miejscu zaznaczyć że na samym końcu poczułem się trochę nieswojo gdy przypomniałem sobie jak dzień wcześniej bebeszyłem samochód.Nie wiem też do końca jaki cel przyświecał nabywcy i czy będzie je dalej użytkował po zrobieniu remontu czy naprawy.A może ma teki silnik i chodziło o resztę? On nie mówił, ja nie pytałem. Faktem jednak jest że pozbyłem się Xantii a uzyskana cena w wydatni sposób przyczyniła się do pokrycia kosztów Jej następcy.
Pozwolę sobie napisać jeszcze że przez pewien czas tak bardzo mi brakowało Xantii,miałem tyle wolnego czasu i tak czyste ręce że bez potrzeby siedziałem w garażu czasami układając coś czy robiąc porządki.Jak relikwie przechowuję to co po niej zostało z nadzieją że może komuś się przyda.Nie wyrzucę dobrych części bo to głupota.
Faktem też jest że ten kto ją kupił,zarejestrował ją na siebie [wiem to z wydziału komunikacji w chwili wyrejestrowania] i nigdy się nie kontaktował.
http://allegro.pl/citroen-cx-gti-2-5-turbo-170-koni-intercooler-i3810631870.html
Czytając twoje dzienniki już chciałem pytać kiedy ją sprzedasz skoro tyle z nią problemów ,ale uprzedziłeś mnie
Jakie auto następne będzie?