Najbardziej boli, jak samemu się skrzywdzi swoją ukochaną. Dzisiaj niestety pierwszy raz to zrobiłem Miejmy nadzieję, że ostatni.

Do rzeczy. Dzisiaj - zaraz po pierwszym w tym roku, bardzo dokładnym, pozimowym pucowaniu - musiałem podrzucić dokumenty w jedno miejsce. Parking cały zajęty, więc postawiłem się dosłownie na sekundkę obok metalowych barierek, które stoją tam po to, żeby czasem nikt nie wjechał na trawnik. Oddałem wspomniane dokumenty w odpowiednie ręce, wsiadam pośpiesznie do Omci, bo widzę, że gość chcę wyjechać Golfem V, a ja mu trochę przeszkadzam i... sam nie wiem. Chyba na 0,5 sekundy zdjąłem nogę z hamulca i usłyszałem puknięcie :O Jego efekt widzicie na zdjęciach poniżej.

Sam nie wiem, jak to się stało, nie mniej, jest mi cholernie przykro. Widocznie zbyt gwałtownie chciałem ruszyć, Omega trochę potoczyła się do tyłu i stało się co się stało...

Zderzak to tam pół biedy, ale mam problem z zamknięciem klapy bagażnika, bo blacha pod prawą lampą trochę się cofnęła. I to mnie najbardziej dziwi, bo uderzenie było praktycznie przy zerowej prędkości. Byłem u znajomego mechanika, który zajmuje się takimi rzeczami. Mówił, że tragedii nie ma, zrobi się elegancko.

Cóż. Jest mi bardzo przykro, ale trudno, stało się. Na pocieszenie, Ojciec mówi, że przeszedłem chrzest jako kierowca :D

Cóż mogę powiedzieć, jestem załamany. Myślę, że do końca miesiąca oddam Omcię na profesjonalną naprawę. Problem w tym, że samochodem muszę się poruszać codziennie w dwóch, odległych od siebie o 150 km miastach (zależy od dnia tygodnia), więc w czasie naprawiania mojej Omci chyba będę musiał pomykać Golfem IV dziadka. Zobaczymy.

A tak ogólnie, to sorry, ale wciąż nie mam czasu na obszerniejszy wpis. W styczniu robiłem rozrząd, wymieniłem kable WN, świecie, itp... Ale o tym potem. Na razie jeszcze wstrzymuje się ze zmianą opon na letnie, bo chcę to zrobić za jednym zamachem razem z wymianą tylnych tarcz i klocków.