Od jakiegoś czasu zaczął niedaćomag akumulator. Posprawdzałem, potestowałem - ładowanie, OK, suche cele. Trzeba zalać. Zanabyłem drogą kupna wodę destylowaną, włożyłem do bagażnika....i na tym skończyło się dbanie o akumulator. Pod blokiem na parkingu z górki, więc poziomu nie było jak złapać, innym razem nie było pod ręką śrubokręta, żeby odkręcić korki. W końcu po pierwszych przymrozkach zalałem go. Niestety, trochę za późno. Dzisiaj trzeba było Bestię odpalać "z kabla" i czym prędzej udać się po nową bateryjkę.