ukręcił się bolec z wkładu stacyjki wchodzący w plastykową kostkę. Kupiłem szybko nowy z nowymi kluczykami za 38 zł(bez immobilizera), zdjąłem osłony kolumny kierownicy i zacząłem odpalać auto z nowego wkładu przy zdjętej kostce (jak złodziej prawie) z oryginalnym kluczykiem w starej stacyjce by blokada kierownicy mnie nie zaskoczyła.

"Fachowiec" złota rączka- "uuu, by nowy wkład założyć to trzeba zdjąć kierownicę, zdjąć układ immobilizera , jakieś czujniki ABSu za kierownicą, trzeba uważać by coś nie narobić, bo kontrolka ABSu będzie świecić, już u siebie tak zrypałem, trzeba będzie rozwiercać śruby z metalowej osłony stacyjki. I w ogóle... Na dzisiaj tego nie zrobię?

I musiałbym jeździć z dwoma kluczykami- jeden od stacyjki, drugi stary od drzwi i z kostką immobilizera by był przy stacyjce.


8.45 rano,
Ja- "na kiedy?"
Fachowiec od stacyjek (mogę podać adres, legalnie działający zakład)-
"no..., na zaraz. Tylko robię na oryginalnych używanych wkładach.. 120 zł, jak Pan ma już kupiony to 40 zł."

Wziął nowy wkład, stary kluczyk, w momencie rozłożył ten wkład na części i zniknął w warsztacie. Po 15tu minutach wrócił, podszedł do auta z kawałkiem sztywniejszego zagiętego drutu, włożył gdzieś w szczelinę nad stacyjką, wyjął stary wkład, włożył nowy ze starym kluczykiem (!!) i włala, można jechać. Całość roboty 25 minut trwała.
Najbardziej mnie zadziwił że nowy zamek zrobił pod stary kluczyk. Nie muszę jeździć z dwoma różnymi!
Zdjęć nie mam, gość zabrał stary wkład, wrzucam przykładowe zdjęcia.

Jeszcze blachara mnie czeka, nowe-używane drzwi bez rdzy kupione...