Wpis w blogu użytkownika
wiesuaf
Dodano: 12 lat temu
Blog odwiedzono 3394 razy
Data wydarzenia: 24.09.2012
Jak Fenix z popiołów, tak WSK z garażu
Kategoria: inne
WSK 125 GIL z 1978 roku ożyła i znów radośnie puszcza dym z wydechu!
Ale od początku...
WSK została zakupiona przez mojego dziadka w Domaniewickim polmozbycie w 1978 roku, jako nowa, nieśmigana. Był to trzeci motocykl mojego dziadka (druga wsk, wcześniej miał jeszcze MZ).
Jeździł nią bez problemu przez 7 lat, aż do dnia, kiedy łańcuszek sprzęgłowy wystrzelił przez dekiel oleju. Wtedy zdecydował się kupić nowy egzemplarz, po taniości w Zduńskich "Pawilonach" (k. Łowicza). Ale wracając.
WSK ta przeżyła najwięcej ze wszystkich, najdłuższą jej trasą była podróż do Warszawy - więc nie jeździła na dłuższe trasy.
Aktualny przebieg wynosi 19800, więc w sumie dosyć dużo jak na ten silnik.
Kilka słów o niej:
WSK 125 GIL 1978 rok, wersja z pomarańczowym bakiem, emblematami PZL Świdnik, gumami na baku BEZ wąsa, brązowe siedzenie i białe błotniki. Boczki bez "tarki", w kolorze baku i z napisem "GIL" i plastikowym napisem "125". Na baku znajduje się pas czarnej "skóry" z wyrytą Bramą Lubelską w Krakowie.
Dwa lata temu, po sprzedaży młodszego egzemplarza (czego troszkę żałuję, była w genialnym stanie, przebiegu ok 7 tysięcy i wszystko w oryginale - lakier trzymał się i wyglądał jak nowy), stwierdziłem że czas na starszą.
Po kilku zabiegach, czyli dokupieniu nowego łańcuszka sprzęgłowego, dekla i przepłukaniu "komory olejowej", czyszczeniu gaźnika i zalaniu świeżą benzyną, motór po kilkunastu próbach udało mi się odpalić, niestety chodził bardzo nierówno, a po regulacji od razu łapał wysokie obroty. Niestety nie znałem się wtedy jeszcze na tyle, aby stwierdzić co było zepsute, więc wyciągnąłem silnik i zabrałem go od dziadków do domu
Na szczęście niedługo potem poznałem swoją teraźniejszą miłość, a że jej ojciec jest ślusarzem-mechanikiem-złotą rączką-magikiem więc pomógł mi rozebrać silnik (wszystko było pozapiekane tak, że trzeba było użyć palnika i metrowych rurek). Po rozebraniu cylindra okazało się że do wymiany są pierścienie, które na drugi dzień zostały kupione. Niestety, nie zostały wymienione od razu... Po rozebraniu silnika, przeleżał on w garażu prawie dwa lata, kompletnie nie ruszany.
Na szczęście po którejś wizycie u dziadków, stwierdziłem że trzeba w końcu zabrać się za ten żywy eksponat PRLu, więc zdjąłem z niego boczki, błotniki i bak, celem ich odmalowania (z baku lakier schodził płatami, błotniki były całe porysowane. Boczki lakier miały całkiem spoko, ale były połamane i teraz czekają na spawanie).
Ile namęczyłem się z malowaniem, to tylko ja wiem... Pewnie dla tego że była to pierwsza rzecz jaką kiedykolwiek malowałem (nie liczę malowanie furtki pędzlem). Podejść było razem 5, z czego 3 razy zrywałem lakier ponownie do zera.
Jakoś się udało
Silnik złożony, niestety pierścienie, które wtedy kupiłem okazały się za twarde i oba pękły podczas składania. Przy okazji wymieniłem też kondensator... trochę druciarsko! Nie mogłem odkręcić śrubki od "klemu" kondensatora, więc kabelek przeciąłem, zlutowałem z kabelkiem od nowego i wsio
Silnik razem z bakiem i błotnikami zabrałem do dziadków, wszystko wsadziłem na miejsce, lecz niestety okazało się że przez te 2 lata, dziadek pogubił trochę części, czyli śruby mocowania silnika, śruby dekla olejowego, przednią zębatkę i nakrętkę regulacji sprzęgła... O ile śruby mocowania udało mi się bez problemu dobrać i dociąć na wymiar, to śruby dekla są na śrubokręt płaski i śrubami o takiej długości niestety nie dysponowałem. Dlatego zapadła decyzja o... Demontażu wueski i zabraniu jej do lubej!
Razem z moją silną matką udało się wtachać wueskę do Skody (niestety klapa się nie domkła ) zajechaliśmy najpierw do Warszawy, a dalej udałem się do Makówki. Niestety było już tak późno, że wueska musiała przeczekać noc zamknięta w Skodzianie (niestety fotele w skodzie są teraz tak upierd**one że to poezja :/). Na drugi dzień zabrałem się za montaż (po drodze zakupiłem w Sochaczewskim OBI wszystkie potrzebne śruby) i regulację. Regulacja gaźnika genialnie się powiodła, motor pali na pierwszy-drugi kop i pracuje, jak na 30 letniego dwutakta, równo.
A teraz czeka na brakujące elementy (chyba nowy napęd, ewentualnie nowa zębatka i nakrętka regulacji sprzęgła) i znów zacznie jeździć!
Wtedy zostanie tylko ją zarejestrować i lansować się po Warszawie
Filmik z pracy silnika umieszczę jakoś w tygodniu.
Zapraszam przy okazji na mojego ubogiego bloga, na którego czasami coś wrzucam
http://innytor.blogspot.com/
Ostatnia aktualizacja: 24.09.2012 20:29:28
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Ale satysfakcja owszem, tym bardziej że przypomina mi dzieciństwo, gdy mając 6-7 lat jeździłem przy baku z dziadkiem na ryby Akurat nie tą, tylko nowszą, ale to nic nie zmienia!
Jak wrócę do domu to oczywiście wrzucę jego zdjęcie!
Do wiesio: Pchaj, pchaj... Będzie dobrze.
175 za to miały czteri.
Dzięki dzięki, będzie się pchało :D
Trzymaj się Wiesio.