Tutaj jesteś:
Społeczność
»
Blogi
»
Blog auta FSO Polonez Poldziu
»
Jak to jest jadąc na rajd, zostawić rozum w domu, a zabrać tylko adrenalinę
Wpis w blogu auta
FSO Polonez
Dodano: 13 lat temu
Blog odwiedzono 1063 razy
Data wydarzenia: 26.11.2011
Jak to jest jadąc na rajd, zostawić rozum w domu, a zabrać tylko adrenalinę
Kategoria: inne
Teraz nastąpił wyjazd do Włocławka. Jak dojeżdżalismy do Włocławka to spotkała nas wielka burza i ulewa, ale miasto przywitało nas już bez nich.
Teraz biuro rajdu i zgłoszenie załogi, opłacenie wpisowego, numery startowe na klatę(czyli drzwi) i oczekiwanie na start.
Był to parking wylany betonem i to nie gładkim, a że I-sza SZ była tam, to chciałem wypróbować jej przyczepnośc. O dziwo zacząłem kręcić bączki na swoich nowo nalanych oponach(Młodzi nie wiedzą na czym się za komuny jeździło). Mówię sobie - jest dobrze. Pochwili staję na starcie i daję z siebie(i z poldka) wszystko. Niestety potrąciłem 2 słupki. Myślę sobie, to już koniec marzeń o tytule, ale że nigdy nie odpuszczam ruszyłem dalej w trasę. Pojechaliśmy gdzieś za miasto na nowo oddany odcinek drogi. Po tej burzy i deszczu połowa jej była już sucha, a reszta mokra i z kałużami. Następna próba polegała na wystartowaniu z lini, przejechaniu jak najszybciej do następnej lini(ok.400m) i na tej lini włączano pomiar czasu, nastepnie(400m) pełen gaz i stop z linią między kołami. Ja na adrenalinie (bez mózgu chyba) powiedziałem sobie, że odrobię teraz straty, choć częściowo i stało się pedał w podłodze był za długo i żeby wyhamować na lini musiałem się starać, lecz przy pierwszej próbie hamowania na tej sucho-mokrej nawierzchni dostałem już uślizg boczny. Udało mi się z niego wyjść, ale z następnego klepnięcia w hamulec już nie. Znalazłem się na lewej stronie jezdni i tył zaczął uciekać w lewo, aż wyjechał na pobocze i koła zawisły w powietrzu. W tym momencie zahaczając progiem lewym o podłoże zrobiliśmy salto poprzecznie(wyskakując 2m nad szosę), a następnie salto wzdłużne odbijając się dachem
spadając na koła między drzewami(średnicy ok.30-40cm). Pierwsze co pamiętam jak wychodziłem z auta(chciałem zobaczyć pod maską co się stało), to krzyk organizatorów: "żyją". Ja ustawiłem akumulator na swoim miejscu, żeby nie było zwarcia i spojrzałem do góry(ok.5m wyżej była szosa). Zaraz pobiegłem sprawdzić, gdzie można samemu będzie wyjechać z tej pułapki, bo wcześniej odpaliłem silnik i chodził. Około 100m do tyłu trasy było tylko 1,5m. Jak wróciłem do samochodu to pilot zbierał poziomki(był w szoku). Znalazłem moją przednią szybę na dole skarpy(całą mimi,że to była hartowana).Załadowałem pilota do samochodu i poprosiłem zawodników, żeby mnie ubezpieczali jak będę skosem wyjeżdżał na drogę(rajd został chwilowo zatrzymany). Udało się za pierwszym razem. Po wyjeździe zmieniłem koło, bo felga była mocno krzywa i poprosiłem kolegę żeby jechał w zasięgu mojego wzroku(licznik już nie działał). Objechałem za nim kilka prób i przed próbą na czas na 1km(start z lini i meta lotna) zaczął mi odjeżdżać. Pedał w podłogę i go gonię. Wjechaliśmy na tamę we Włocławku. Przy końcu jej kolega dał mocno po hamulcach i widziałem rozbryzg wody z kałuży jaka była po burzy. Pamiętając moją przygodę bałem się tam mocniej hamować(żeby ni spaść z tamy na dół) ina luzie wpadłem dużą szybkością w tą wodę. Pilot zasłonił się papierami rajdowymi, a ja dostałem prysznic(szyba przednia była za siedzeniem), ale się udało przejechać wodę. Na tej próbie szybkości pilot trzymał jedną ręką swoją czapkę, a drugą ręką moją(obie na głowach). Szkoda,że tego nikt nie sfilmował,bo śmialiśmy się z tego parę lat. Dalej jakoś dojechałem do mety. Wszyscy oglądali mojego poldka z pogniecionym dachem i bez szyby, a my w tym czasie jedliśmy obiadek. Nadeszła chwila ogłoszenia wyników. Okazało się, że w pierwszej próbie miałem tak dobry czas, że te 2 potrącone słupki i tak dały mi 2 miejsce w tej próbie i niepotrzebnie rozwaliłem auto. W tej eliminacji zajęliśmy 3 miejsce, a nagrody wszyscy wybierali sobie sami, ale nas potaktowano inaczej. Dostałem apteczkę ze zdaniem: "takiemu zawsze może się przydać". Po tym przykleiłem szybę taśmą i wróciliśmy do Bydgoszcy. Pilot(mój sąsiad przez ścianę) po wyjściu z auta doznał drugiego szoku, dopiero wówczas zrozumiał jak mało brakowało do nieszczęscia, bo samochód po tygodniu jechał już w następnym rajdzie.
Chciałbym, żeby to dla Was było przestrogą. Nie zapominajcie o rozumie, gdy wsiadacie do swojego auta.
Teraz z uśmiechem to wspominam, ale niewiele brakowało, żebyście mnie nawet nie znali.
Ostatnia aktualizacja: 19.11.2012 12:33:10
Najnowsze blogi
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie.
https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8
komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5
komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
brawo! :D
Za to SHLką, jadąc razem z kumplem ścięliśmy znak na zakręcie Nam się nic nie stało na szczęście ale motór trochę ucierpiał, jednak nie na tyle byśmy nie mogli nim dojechać z powrotem... Tylko kanapy szukaliśmy trochę bo ciemno było a poleciała nieco inną trajektorią niż my
Swoją drogą uwielbialiśmy szaleć po lasach więc nie tyle prędkości były jakieś niebezpieczne co sam teren (koleiny, korzenie, itp.) ale to właśnie dawało niesamowitą radochę z jazdy.
Mimo wszystko cieszę się, że gipsu na żadnej kończynie w swoim żywocie nosić nie musiałem, i niech tak zostanie.