Kwiecień coraz bliżej, a więc już najwyższa pora aby rozliczyć się z tą naszą kochaną skarbówką. Korzystając z okazji, że dzisiaj miałem wolne stwierdziłem, że to dobry moment aby mieć to już za sobą. Przy głogowskim urzędzie skarbowym miejsc parkingowych jak wszędzie z resztą za mało a oprócz tego bardzo ciasno. Mi jednak jakoś na szczęście udało się znaleźć. Zgasiłem silnik i poszedłem do budynku. Moim oczom ukazała się gigantyczna kolejka. A czego Ty się spodziewałeś? - pomyślałem sobie
po 5 minutach zrezygnowałem i udałem się do samochodu. Usiadłem, przekręcam kluczyk i kątem oka widzę jak obok mnie kobieta w dobrej klasy mercedesie próbuję wycofać z miejsca obok mojego auta. skręciła koła, wrzuca wsteczny i zadowalona patrzy w tyl nie widząc, że przodem auta jedzie prosto w moje. nie zdążyłem nawet otworzyć okna i krzyknąć. zachaczyła o drzwi od strony kierowcy. podjechała spowrotem kawałek do przodu, więc wysiadam z auta zobaczyć co się stało. Łudziłem się, że zahaczyła o plastikową listwę, niestety.. trochę niżej. obracam się a babka niczego sobie z tego nie robi tylko dalej usilnie walczy jak tu wyjechać z tego wąskiego parkingu. pukam jej w szybę i informuję co się stało, a ta do mnie: "o co chodzi? przecież wychamowałam" ja jej na to że owszem ale w na moim aucie. przez chwilę jeszcze wykrzykiwała, że nic nie zrobiła ale wkońcu udało mi się ją namówić, żeby wyszła z auta i zobaczyła. Wtedy zaczęła mi wmawiać, że już wcześniej miałem porysowane drzwi i to nie ona to zrobiła. wtedy już mi nerwy puściły i poinformowałem ją, że jak takim tonem będzie ze mną rozmawiać to wzywamy policję i niech niebiescy to rozstrzygają. po chwili jednak zmiękła i zapytała ile za to. wsumie rysa nie duża ale szpeci trochę auto (szczególnie będzie widoczna jak auto będzie umyte). zaproponowałem symboliczne 50zl choć gdybym chciał to naprawić, koszty byłyby na pewno większe. A ta na to że jak ja tak mogę, ona bezrobotna, dziecko ma chore a ja od niej wyciągam pieniądze i zaczyna płakać. Prawie jej uwierzyłem ale po chwili się ocknąłem gdy spojrzałem na tego mercedesa. Nie znam się dokładnie na klasach mercedesów ale ten był najwyżej paroletni i z pewnością nie kosztował mało. Wtedy pomyślałem, że babka mnie po prostu robi w balona, żeby się wymigać, ale że nie jestem pazernym ch**em no i że trochę mnie zmieszała tym płaczem, poprzestałem na 50zł..
zgadzam się 100%
A ciekaw jestem ile by jej zabrali z OC, napewno nie 50 zł
Pozdrawiam
Też jestem zdania, że lepiej by było to z ubezpieczenia naprawić. Miałbyś to zrobione porządnie,a nie jakimiś połowicznymi środkami. No i może ta kobieta by uważniej manewrowała. Wiedziałaby, że inaczej czeka ją masa papierów i oświadczeń do wypisywania.
uważam, że popełniłeś błąd idąc na ugodę, tym bardziej z kimś kto się porusza luksusowym samochodem. oni nigdy nie mają kasy i zawsze są bezrobotni ... bo mężowie mają takie zarobki, że pracować nie muszą albo są właścicielami kombinatorami, że majątek mają u wszystkich w swojej rodzinie