Witam
Ostatnio mało miałam czasu więc wpis jest z "małym poślizgiem".
Auto ładnie się spisywało po poprzedniej interwencji do 10-tego czerwca. Wracałam późnym wieczorem do domu podczas sporej ulewy i byłam już praktycznie na miejscu ale czuje że coś nie tak. Szarpanie, a na zegarze widać -obroty wariują i spadają do zera, silnik gaśnie, powtórne odpalenie i znów to samo. Co jest... czyżby powtórka? Przypomniało mi się, że poprzednia atrakcja też miała miejsce po ulewach. Hmm może instalację by tak obejrzeć zanim znów cały układ paliwowy ... niby patrząc z góry ok, ale... w dwuch miejscach jest izolacja którą kiedyś zabezpieczono po przygodzie z gryzoniami. Wygląda ok ale, delikatnie rękoma przesunięcie przewodów i - odstaje a oczom ukazuje się nowa ingerencja zwierzątek, i to wcale nie taka świeża-czyżby wcześniej się to przeoczyło i wilgoć powodowała niespodzianki?! Mechanik tego nie wypatrzył, było to wtedy, sprawdzał...? Mój staruszek stwierdził, że może lepiej jak sami nie będziemy tego ruszać i mimo, że miałam dużo obiekcji zadzwonił do mechanika co wcześniej robił i poinformował o powrotach objawów i nowym odkryciu. Ten już w sobotę z lawetą podjechał, bo auto po odpaleniu zaraz gasło. Posprawdzał, przewody i zrobił - trzeba przyznać bardzo estetycznie ( uszkodzone były te idące do termostatu i pompki paliwa) ale jeszcze coś nie tak. Po sprawdzeniu komp. okazało się, że podczas dodawaniu gazu komputer pokazywał, że za dużo paliwa jest i zmniejszał dawkę czy też przelewał z powrotem do zbiornika, podczas gdy w rzeczywistości było go za mało, i auto gasło. Ustawił jak trzeba i nie wyklucza, że to mogło się przestawić przez uszkodzone przewody. Na wszelki wypadek pojeździł trochę i oddał sprawne auto a za całość skasował 300 zł. Do tej pory jest ok, mimo deszczowej pogody. Oby tym razem to było to!
Tym razem krótko więc chyba nie zanudziłam nikogo kto poświęcił czas by tu zajrzeć i poczytać
Do zobaczenie-oby nie tak szybko w tego typu wpisie dotyczącym mojegpo auta