No i nadszedł dzień w którym skończyła się zabawa z silnikiem. Rano samochód zaprowadziłem na dociąganie głowicy i ustawianie zaworów. Teraz pracuje równiutko i bzyka sobie po cichu jak pszczółka Tak więc ten etap zakończony powodzeniem. Dodatkowo wyregulowane zostały światła z nowym silniczkiem oraz nasmarowane ograniczniki drzwi, bo skrzypiały. Podjechałem także do ASO na sprawdzenie zawieszenia bo coś mi piska czasami przy przejeżdżaniu przez "policjanta". Okazało się, że to nowe gumy, tak mają i już. A całe zawieszenie jest w bdb stanie, co już wcześniej mi mechanicy mówili, więc w tej materii mam spokój na dużo kilometrów.

Niestety potwierdzają się moje przypuszczenia odnośnie kończącego się sprzęgła, czasami się ślizga na 4 biegu. Cóż, pewnie za miesiąc lub dwa będę musiał wymienić. Na szczęście nie są to rujnujące koszta bo ~250zł za Sachsa u znajomego a i robocizna przy okazji obejmie także wymianę cięgien w skrzyni by biegi wchodziły gładziutko jak w masełko Przy okazji wymienię olej w skrzyni na Motula bo aktualny Castrol jest do kitu, nie polecam SMX-S. Ładnie się nazywa, i to by było na tyle...

Dziś na dworze brzydko i zimno więc Xantia ojca będzie czekała na lepsze dni.