Mercedes w124 z 1995 roku, pomimo 20 lat na karku nie przestaje mnie zaskakiwać swoją bezawaryjnością. Pomijam oczywiście jedną awarię która miała miejsce w grudniu, ale była z mojej winy. Zatarł się mechanizm wycieraczki przedniej, co skutkowało spaleniem silniczka.Część szybko i sprawnie udało się wymienić. Poza tym od razu po zakupie wymieniłem świece żarowe i akumulator. Przez te zabiegi po jednym podgrzaniu świec żarowych odpalam bez najmniejszych problemów. Poza powyższymi wymianami nie poniosłem żadnego kosztu. Biorąc także pod uwagę, to że auto praktycznie cały czas na haku ma lawetę, a na niej wozi różne rzeczy uważam, że bardzo dobrze się spisuje. Zastrzeżeń nie mam także do spalania. Z zaczepioną lawetą i autem na niej Mercedes zadowoli się 12 litrami na 100 km, natomiast "na pusto" udało mi się zejść do 7 litrów. Myślę, że jest to bardzo dobry wynik. Odnośnie ogrzewania i zimnej skóry podczas mrozów. Dawno nie miałem Diesela który by tak szybko się grzał. Ciepło z nawiewów mam już praktycznie po chwili, to samo z podgrzewanymi siedzeniami.
Z rzeczy które mnie denerwują to niestety blacharka. Na wiosnę trafi do zaprzyjaźnionego blacharza-lakiernika, a także zmienię mu felgi. Nie wiem czy po tych zabiegach nie pozostanie jako auto do jazdy a nie wół roboczy jak dotychczas. Powiem szczerze, że ciężko było by mi się teraz przesiąść w inne auto.
20 letnie auto a ciągle mnie pozytywnie zaskakuje.
Do wyposażenia auta dorzuciłem także rejestrator trasy.