Nie wiem czy to specyfika Polski B czy tak jest w całym kraju: aby coś tylko, tylko zamgliło się, spadło coś z nieba, cokolwiek co da pretekst jest spora banda idiotów którzy włączają wszystko co świeci się w samochodzie, łącznie z oświetleniem kabiny (żartowałem). Rozchodzi mi się o przeciwmgielne - z przodu i z tyłu.
Mam jedno krótkie pytanie: po co? Szczególnie w mieście - to uwielbiam! Przecież PORD precyzyjnie określają kiedy wolno korzystać ze świateł p/mgielnych. Na pewno nie ma tam nic terenie zabudowanym i na pewno nie ma nic o tych przypadkach o których piszę w pierwszym zdaniu.
Na trasie z takimi głąbami radzę sobie - jak ktoś ma włączone bez powodu to pokazuję mu jak mi to przeszkadza - włączam wszystko co mam z przodu (ew. z tyłu) - zdarza się, że są kierownicy którzy nie łapią tej delikatnej sugestii.
Ale co robić w mieście? Płakać!