Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog kierowcy 130rapid » Liczy się jazda!







Prześlij sugestię
Wpis w blogu użytkownika 130rapid
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 1240 razy
Data wydarzenia: 04.05.2010
Liczy się jazda!
Kategoria: inne
Łatwo jest zabujać się po uszy w pierwszym lepszym Ferrari, sporo trudniej w Zaporożcu. Tak samo, jak nie sztuką jest podziwiać urodę Claudii Schiffer. Sztuką jest dostrzec zalety u Quasimodo. Każdy, nawet najgorszy samochód może sprawić przyjemność. Niepowtarzalną. Innego rodzaju.

Podobno nasz zmysł smaku wpada w prawdziwą euforię przy jedzeniu masła orzechowego. Bo jest słodkie i słone zarazem. Samochody też zapewniają odmienne smaki.
Największą frajdę sprawia próbowanie kompletnie przeciwnych smaków, najlepiej bezpośrednio po sobie. Wówczas łatwiej dostrzec różnice między autami. A to pomaga docenić to, co w nich najlepsze. Magiczną hydropneumatykę Citroena w cudowny sposób pochłaniającą drobne wibracje z połatanej drogi. Albo zadziwiającą w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chirurgiczną precyzję prowadzenia stareńkiego, w pełni sprawnego BMW serii 5 (E28). Albo neutralność przy dużej prędkości na zakręcie, którą wynagradza mnie oryginalny Polonez 1500 z 1982 roku, za idealne dobranie toru jazdy i uchylenia przepustnicy.
Wszystkie one potrafią u mnie wywoływać "efekt banana" na gębie, choć to są inne rodzaje przyjemności. Citroen jest znakomitym towarzyszem podróży międzygwiezdnych. ;) Rzetelnym, lojalnym, nie męczącym, niepostrzeżenie połykającym setki kilometrów, izolującym mnie od niedoskonałości drogi i złego świata jak cudowna kapsuła, kojąca nerwy i obniżająca ciśnienie. Pod warunkiem, że nie dykutuje mu się tempa Trzeciej Prędkości Kosmicznej.
Stare BMW serii 5 jest wspaniałym zawodnikiem do aktywnej jazdy. Zadziwiająco niewiele odstaje od współczesnych aut. Jak na zabytek sprzed ćwierć wieku jeździ wręcz... zbyt dobrze. Wiele umie, wiele wybacza, natychmiast i dokładnie odpowiada na wszystkie polecenia. Ale rozkwita dopiero w rękach kierowcy, który potrafi za nim nadążyć. Niedoświadczonemu i jednocześnie nieumiarkowanemu w dociskaniu gazu, odgryzie ręce, potem nogi, a potem może i coś więcej... Żeby czerpać z niego radość musisz być wypoczęty, skoncentrowany, zwarty i gotowy do zabawy. Zupełnie jakbyś wyprowadzał na spacer do lasu rasowego, długonogiego charta. Jeśli nie będziesz mieć u niego wystarczającego autorytetu, to Ci zwieje dając do zrozumienia:
- I tak mnie nie dogonisz!
Polonez "Borewicz" przypomina trudne dziecko, nieznośne i kochane zarazem. W porównaniu do dzisiejszych samochodów jest gderliwy i niemiłosiernie siermiężny w obyciu. Uwielbiam go za to, że bez owijania w bawełnę recenzuje moją jazdę. Gdy współczesnym samochodem zaatakujesz zakręt za szybko i do tego koślawym torem, to najczęściej poczujesz lekką podsterowność i... nic więcej. Jakby wóz komentował uprzejmie:
- Nooo, jako-tako Ci to wyszło, ale następnym razem zrób to lepiej.
Polonez w tym samym miejscu wystraszyłby Cię potężną PODsterownością i monumentalnym wzrostem siły potrzebnej do skrętu kierownicą. A jak miałbyś pecha, to śmiertelnie zaskoczyłby nagłą zmianą sterowności w NAD-, pośrodku łuku. Zupełnie jakby nagle wrzasnął Ci do ucha:
- Do cholery, co to było??? ... A masz po łapach, a masz!!
Tym większą satysfakcję sprawia zrzędliwy dziadunio z FSO, gdy idzie za kierownicą posłusznie i szybko, bez obrzucania mnie mięsem. Czasem wpędzając w kompleksy "wozaków" w nowoczesnych autach, ale takich atakujących za szybko i po koślawym torze. ;)
Kilkanaście lat temu to biały Fiat 126p, chcąc nie chcąc był moim pierwszym Gran Turismo. Odkrył przede mną Przełęcz Salmpolską. Pierwszy raz przyprawił mnie o wypieki na gębie, gdy przy zawrotnej prędkości 70 km/h z lekką nadsterownością wchodził w kolejne zakręty "królowej świrów motoryzacyjnych", czyli malowniczo pokręconej szosy Czaplinek - Połczyn Zdrój.
W tym samym czasie ostrupiały (korozją) Tarpan 233 oczarował mnie imponującą elastycznością legendarnego silnika S-21. Z naturalną lekkością zbierał się na najwyższym biegu z poziomu +30 km/h. Pozwalał nacieszyć się krajobrazami, podczas jazdy bocznymi szosami z jego ulubioną prędkością 60 km/h, przy wtórze charakterystycznego staccatto popychaczowego rozrządu, naśladującego markową maszynę do szycia. Lekko dociążony 200 kilogramami płynął miękko, jak niezła limuzyna, dając doskonałą widoczność z "mostka kapitańskiego". Postradziecka skrzynia nauczyła międzygazów i delikatnej, czujnej ręki przy zmiane biegów, a opony-kartoflanki odruchów gaszących uślizg tyłu na lodzie.

Naucz się nie sprowadzać przyjemności z prowadzenia samochodu do suchego wyniku. Do czasu przejazdu odcinka z A do B. Do ilości wyprzedzonych, "pokonanych przeciwników". Do liczby sekund potrzebnych do osiągnięcia setki. Do tabunów koni pod maską. Niech szklanka będzie w połowie pełna. Wtedy zobaczysz, że można czerpać przyjemność z samej, czystej jazdy. Niezależnie od tego czym jedziesz.
Ostatnia aktualizacja: 04.05.2010 13:33:13
Dodano: 14 lat temu
Bardzo ciekawy wpis. W pełni podzielam Twoją opinię.
Najnowsze blogi
Dodano: 12 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 18 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 27 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Aktualnie online
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl