Coś zaczęło burczeć, najpierw cichutko, zdawało mi się że jakby pod maską, potem wyło donośniej i dźwięk słychać było zdecydowanie z tyłu.

Najgłośniej było przy prędkości 40km/h, potem trochę cichło.

Mając nadzieję że to tylko zapieczony hamulec ręczny po tym jak ibz postał parę dni na ręcznym (wyszło też trochę wyższe spalanie o jakieś 1,5 L/100km) i nie trzeba będzie odwiedzać niemieckiego mechanika, zadzwoniłem w niedzielę popołudniu po ADAC.

Przy okazji sprawdziłem czy serwis działa i okazało się że z telefonu w sieci Lycamobile nie można dzwonić pod niemieckie numery zaczynające się od 0 800 ... , w tym też pod linię ADAC.

Musiałem zadzwonić pod numer stacjonarny, pod którym zgłasza się awarie z zagranicy, następnie automat spytał mnie z jakiego kraju dzwonię. Ja na to że z Deutschland i wówczas przełączyło mnie do miłej pani która przyjęła zgłoszenie.

Adac Straßenwacht zjawiło się po 45 minutach, najpierw podniosło na lewarku podejrzewane przeze mnie prawe tylne koło ale poza niewielkim luzem (po niemiecku: Radlager hat Spiel - sporo nowego słownictwa się nauczyłem przy okazji okazało się ok.

Wówczas zaproponowałem przejażdżkę żeby wykryć co to może być.
Pracownik Adac odpalił i stwierdził "ja, der Motor läuft noch ganz gut". Przejechał jakieś 100m i mówi że to lewe tylne łożysko.

Czytałem gdzieś że łożyska zwykle wymienia się parami i pytam go czy tak mam zrobić a on na to:
"A jak Pan wymienia buty to kupuje jednego buta czy od razu parę?"

Pośmialiśmy się, dostałem papierek Pannenbeleg, bardzo chciał mi wcisnąć jeszcze członkowstwo premium, nad którym się teraz zastanawiam i pojechał.

Na drugi dzień oddałem o 9 rano do mechanika,powiedział że nie ma sensu robić pary a robocizna razem z częściami FAG 95euro. Pewnie znalazłbym taniej ale ibz codziennie dowozi nas do pracy i już o 12 tego samego dnia musiałem mieć go z powrotem.

Jak odbierałem powiedział że ktoś naprawiając hamulce wcisnął z powrotem stare łożysko i nie nasmarował zbyt dobrze.
Coś w tym mogło być, bo od poprzedniego właściciela wiem że wymieniał cylinderki.

Trochę z innej beczki: ponieważ po ostatniej naprawie (uszczelniacze zaworów, szklanki, świece) ibz dalej walczy z nałogiem picia oleju a do tego tempo z dnia na dzień zwiększyło się z 0,5L /1000km do 1L/1000km (jestem wkurzony! ciekawe co spierniczył mechanik?) w tym tygodniu postanowiłem sprawdzić osiągi ibza i pogoniłem go po autostradzie.

Przy 5000obr/min osiągnął fabryczną prędkość 157km/h na gpsie a licznik wskazywał około 170.

Niestety po tej przejażdce w komorze silnika gdzie dotychczas było sucho jak pieprz zrobiło się mokro stwierdziliśmy że poza standardową porcją oleju w tym tygodniu dostanie preparat. "Liku molly" jak to ktoś napisał mi na karteczce