Tak jak pisałem wcześniej przekładnia kierownicza warczała przy manewrach na parkingach,druga już od ponad trzech miesięcy czekała na montaż,dziś po obiedzie postanowiłem przeprowadzić wymianę.Ostatni raz wykonywałem tą robotę 10 lat temu w cygarze,ale wtedy była zdjęta głowica z silnika więc miałem dobry dostęp no i maglownica wyszła przez komorę silnika.Tym razem nie było tak łatwo,odkręcanie ukrytych śrub to był tylko początek,by wyjąć przekładnię trzeba było ją wielokrotnie przekręcać,odkręcać zawór LPG,odsuwać wiązki przewodów,rurki od gazu i węże doprowadzające ciecz chłodzącą do parownika,aż w końcu udało się ją wyciągnąć przez otwór w prawym nadkolu.Montaż drugiej maglownicy też nie wyglądał zbyt ciekawie,te same manewry plus przykręcanie węża od pompy wspomagania(sztywny,problemy ze złapaniem gwintu),plus połączenie z kolumną kierowniczą co wymagało akrobatycznych wręcz manewrów z głową w tym miejscu gdzie zazwyczaj trzymamy nogi.W tym miejscu chcę złożyć podziękowania sąsiadowi Adams 93 za wielką pomoc gdyż mój kręgosłup bardzo protestował przeciw takiemu traktowaniu.Ale w końcu po wielu godzinach mozolnej pracy udało się wszystko złożyć do kupy,no i koniec z hałasem przy skręcaniu,i stuki dobiegające z przekładni wyrażnie wycichły,choć montując maglownicę kupioną za 150 zł miałem wiele obaw jaki będzie efekt końcowy.
PS.Zastanawiam się ile za taką naprawę skasowałby mechanik na warsztacie.