Więc wyjechaliśmy do Warszawy moją BMW w 4 osoby czyli Ja, mój brat, jego żona i nasza mama. Podróż w stronę warszawy była fajna i pogoda była ładna bo było tylko ok -10. Dojechaliśmy do Stolicy wszystko pięknie ładnie, tłoku takiego nie było jak to było między godziną 15-16 że gotów sprzęgło spalić haha :D i wtedy właśnie brakuje automatycznej skrzyni. Póki zajechaliśmy do wyznaczonego celu troszkę czasu to nam zajęło. Sprawa załatwiła się w przeciągu 5 min i wyszliśmy i po chwili pojechali dalej gdzie musieliśmy czekać ok 2 godzin. No i w tym czasie mój starszy brat zechciał się pobawić elektroniką w samochodzie bo trochę bajerów jest. "Dodam że dzień prze wyjazdem auto było na myjni" i mówię do brata weź pokombinuj z climatronikiem bo mi tylko szyba paruje z lewej strony. Coś tam mu wyszło i mówi że trze co jakiś czas jak masz szyberdach otwierać go żeby całą wilgoć wychodziła jak dajesz ogrzewanie na nogi. To on nie pomyślał wziął otworzył mi szyberdach który był zamarznięty że aż coś trzasnęło przy jego uchylaniu nie otwieraniu. Ja się wkurzyłem krzyczę na niego że po co otwierasz ten głupi szyberdach jak auto było wczoraj na myjni. Uchylić uchylił a co gorsze że nie dało się go zamknąć, myślałem że już linka może zleciała albo coś się zepsuło to brat wziął rozebrał mi pół podsufitki żeby zobaczyć czy co i jak. Silniczek się odzywał ale nie dał razy zamknąć. I tak jeździliśmy jakiś czas po Warszawie z nawiewem na full bo inaczej nie da rady bo było po południu już -15. Pojechaliśmy do IKEA po szybkie zakupy które i tak się wydłużyły o 2 godziny ehhh ze aż mi plecy dolały od łażenia tu i z powrotem. Po zakupach do auta sprawdzić czy działa i nic nie odzywa się, ja mowie no to ładnie, czeka teraz nas epoka lodowcowa przez 200 km powrotu do domu, tak i było, zimno że szok to te 200 km wydawały się jak przejazd całej Polski a jechaliśmy tylko 3 godziny. Wróciliśmy postawili auto do garażu pod blokiem gdzie brat mieszka bo tam zawsze jakaś temperatura jest na +. Brat mówi chodź do domu i za godzinę wrócimy zobaczymy co będzie może zamarzł to puści. Tak wyszło że nie poszliśmy więcej do garażu i odłożyli na kolejny dzień. Wstałem z rana poszedłem do garażu wsiadam do auta i nadal nic. Dziwne myśli po głowie biegają co mu odbiło że nie działa, a po chwili myślę "przecież u mnie szyberdach się zamyka z kluczyka jak i wszystkie szyby" ja kluczyk w drzwi i cholera jasna poszło :D ja happy zamknąłem garaż i idę na górę zadzwoniłem do brata że jestem głupi nie pomyślałem o tym jak byliśmy jeszcze w warszawie :D.
I o to cała ta histeria no
Nie wiem czy widziales ze dodałem new foto i filmik buni, jak masz chęć to obadaj, oceń
a Majuche odwiedziłeś???