Nie znasz dnia ani godziny kiedy coś złego Ci się przydarzy na drodze...

Tak było tym razem. Godz. 16-17 ul.Modlińska (Warszawa).
Jedziemy sobie Astrą I (auto wujka mojego lubego)na zewnętrznym pasie spośród 3 możliwych , a obok nas czerwona fiesta także sobie kulturalnie jechała. Nagle straszny huk...dobitnie pisząc w skrócie jakiś ch.... wpierni****ł się miedzy nas a czerwoną fieste.Zmieniał pas jakby na oślep. Jak gdyby nigdy nic nie zatrzymał się tylko pojechał dalej , przy okazji na czerwonym świetle.
O nasze nadkole wyrwał sobie zderzak, nam zostawił bruzdę w lakierze i wgniecenie na nadkolu, nieco więcej ucierpiała czerwona fiesta - dostała w lewe tylne nadkole. Facet z fiesty początkowo myślał,że to my go hukneliśmy :| Oczywiście odpowiedź była wiadomo ,że NIE.

Numerów blach sprawcy nie dało się spisać, bo jak napisałam wcześniej przeskakiwał dalej z pasa na pas i spierniczył...

Podejrzewamy ,że sprawca albo był po %% albo jakiś ćpun (który niewykluczone że ukradł to auto).

Szkoda słów...