Tutaj jesteś: Społeczność » Blogi » Blog auta Alfa Romeo 155 pierwsza ;-) » Maska, chłodnica i cała reszta...







Prześlij sugestię
Wpis w blogu auta Alfa Romeo 155
  • przebieg 227 000 km
  • rocznik 1997
  • kupione używane w 2007
  • silnik 1.8 T.Spark
Dodano: 14 lat temu
Blog odwiedzono 993 razy
Data wydarzenia: 06.11.2010
Maska, chłodnica i cała reszta...
Kategoria: serwis
Trochę to wszystko trwało ale jakoś się udało zrobić następujące rzeczy:

1) Założyłem nową maskę - niestety, jeszcze nie zawsze się dobrze otwiera (czasami wcale nie odskakuje i jest nadal zamknięta), trzeba będzie wymienić linkę od otwierania - myślę że to pomoże.
2) Wymieniłem chłodnicę
3) Wymieniłem zawór nagrzewnicy - chciałem wymienić nagrzewnicę ale wyciągnięcie nagrzewnicy łączy się z rozbieraniem środkowej konsoli więc poprzestałem na zaworze, stary był pęknięty - i tak trzeba być szczupłym i elastycznym by się do zaworu dostać ;) Z zaworu nagrzewnicy kapało od lata i tak ciągle to odkładałem... A jak doszło do wymiany chłodnicy to głupio by było tego od razu nie zrobić: płyn spuszczony, więc warto za jednym podejściem chłodnicą i nagrzewnicą się zająć.
4) Wlałem nowy płyn chłodniczy (to było najłatwiejsze) ;)
5) Wymieniłem rurę pomiędzy przepustnicą a przepływomierzem. Rura w dolocie popękała już dawno temu (skleiłem ją taśmą) i się rozglądałem na Allegro za tym elementem. I akurat gdy Alfa czekała na chłodnicę to rurka na Allegro się pojawiła. Szybko dogadałem się ze sprzedawcą i mam.
6) Poskręcałem, pokleiłem i załatałem dziurawy i popękany rezonator (tłumik drgań). Od dawna temat nie dawał mi spokoju ale ciężko taką cześć znaleźć. Nie ukrywam, że mocno ograniczone fundusze też odgrywają niebagatelną rolę. Obejrzałem go dokładnie i pomyślałem, że warto spróbować samodzielnej naprawy. W końcu niczym nie ryzykuję bo i tak jest połamany. Udało się: nie wygląda rewelacyjnie - np. dziurę pod spodem załatałem dętką rowerową :) klejem i wkrętami ale to i tak jest za zderzakiem. W tym przypadku istotne jest to, że spełnia swoją rolę i długość dolotu jest taka jak fabryka przewidziała.
7) Naprawiłem (jedyna czynność niewykonana przeze mnie osobiście) uszkodzony zderzak. Naprawy/klejenia wymagały lewy górny i prawy dolny (ten spod spodu) zaczepy. Jakiś czas temu wjechałem w krawężnik i też ciągle na później naprawę odkładałem. Ale jak go zdjąłem do demontażu chłodnicy to już trzeba było zrobić.
8) Oczywiście założyłem ten zderzak
9) Wymieniłem opaski na przewodach od wspomagania pod zderzakiem - trochę ciekło - teraz jest zdecydowanie lepiej.
10) Podniosłem tylne zawieszenie (gumy pod sprężynami). Wiem, że niektórzy mogą krytykować ten pomysł ale po przejechaniu 50 km (momentami dość dynamicznie) mogę stwierdzić, że prowadzenie się nie pogorszyło. Za to przy obciążonym samochodzie nie będzie problemów z obcieraniem. Moim zdaniem zyskał też wygląd: przód nisko, tył trochę wyżej podkreśla klinowy kształt nadwozia.
11) Założyłem nowy (używany ale sprawny) zegarek w konsoli środkowej. Zegarek nawalił jakieś 2 miesiące temu - i nowy też się trafił przy okazji. A jak już zdejmowałem stary to żarówki trzeba było zmienić bo nie wszystkie świeciły.
12) Powymieniałem żarówki w konsoli: zegarek, popielniczka, podświetlenie otwartych drzwi, zapalniczka. Ta ostatnia dała mi się we znaki, gdy oprawa wpadła mi pod prowadnicę fotela pasażera :(

Pozostało dokupić końcówki siłowników maski (pourywały się gdy maska sama się otworzyła), obydwa przednie błotniki (dobrze, że zwlekałem z naprawą prawego, uszkodzonego prawie rok temu w Zakopanem), naprawić tylne błotniki (zaczyna się pojawiać rdza, co w 155 z tyłu jest normą) i polakierowanie - pomimo wszystko - całego samochodu.
Powoli będzie się wszystko robić - o ile znów nic w międzyczasie nic poważnego się nie wydarzy... No, i trzeba rozglądać się za nowym wnętrzem - fotel kierowcy jest wyraźnie poprzecierany - a cały środek (fotele i boczki)do AR 155 można niedrogo kupić.

Po trzech tygodniach spędzonych w garażu Alfa znowu zaczęła jeździć. Nie wiem czy to z przyzwyczajenia do zastępczego Poloneza 1,6 - którego miałem do dyspozycji, czy też rzeczywiście tak jest - ale odnoszę wrażenie, że jeździ dużo lepiej niż przed tym mini remontem. Na pewno lepiej chodzi wspomaganie ale wydaje mi się również, że auto lepiej się "zbiera" (potwierdza to żona obserwująca z pozycji pasażera). Myślę, że przywrócenie fabrycznej długości dolotu (rezonator) wpłynęło na lepszą pracę silnika.
Dodano: 14 lat temu
szacun...też czasem pogrzebię ;-}
Dodano: 14 lat temu
Do pafka: W sumie sporo rzeczy wymieniłem/założyłem/zrobiłem sam:
sprężyny (mam ściągacze)
amortyzatory
tarcze i klocki (przód i tył) + odpowietrzenie
lewa klamka
reflektor i kierunki
filtry
płyny
wysprzęglik + pompa sprzęgła
światła przeciwmgielne
żarówki + lutowanie styków w tablicy
opornik dmuchawy
ogólnie to różne takie drobiazgi, którymi szkoda głowę mechanikowi zaprzątać (zwłaszcza, że mam do niego 100 km)

Serwis wykonany przez mechanika:
sprzęgło
rozrząd
rozrusznik
pompa wspomagania
świece + łożysko koła tylnego (ale to przy okazji wymiany rozrusznika przy jednej wizycie)
łożyska wahaczy tylnych (nie byłem w stanie ruszyć śrub, potem okazało się, że trzeba było dodatkowo zbiornik paliwa zdejmować)
wahacze przednie
czyli jak widać "grubsze" rzeczy wymagające sprzętu (podnośnik), bądź specjalnych narzędzi lub wiążące się z wyjmowaniem silnika lub odkręcaniem jego mocowań

Najzabawniejsze jest to, że moja przygoda z mechaniką to rowery: na co dzień jestem sprzedawcą/mechanikiem w sklepie rowerowym ;) i wszystko co robię, robię na tzw. wyczucie. Spojrzę jak coś jest zbudowane, przypatrzę się szczegółom i jestem w stanie orzec, czy się podejmę.
Choć szczerze mówiąc większość podzespołów samochodowych z którymi miałem do czynienia jest prostsza w budowie od np. amortyzatora rowerowego w którym jest olej/powietrze i do tego ma dwie komory: negatywną i pozytywną (jedna odpowiada za wybieranie nierówności, czyli twardość, druga za tempo w jakim amortyzator ma wracać do pozycji roboczej). Bardzo trudne (bardziej niż w samochodzie) jest również przelewanie i odpowietrzanie hydraulicznych hamulców tarczowych - zbiornik wyrównawczy jest w klamce (dźwigni na kierownicy).Na dodatek trzeba bardzo uważać co się wlewa:
np. Shimano akceptuje tylko olej mineralny a Hayes DOT 4. Zaplatanie kół też do łatwych nie należy :)

Jak ktoś ogarnie nowoczesne rowery to z samochodem też sobie poradzi - w drugą stronę będzie trudniej ;)
Dodano: 14 lat temu
Do bikermarek:
Mnie oprócz kwestii finansowych najbardziej przekonuje to, że po prostu wiesz co i jak masz zrobione :-)
Ja niestety też nie mam najlepszych doświadczeń z mechanikami, i w miarę możliwości przy swojej Tigrze staram się robić sam - to co potrafię na pewno zrobię lepiej niż niejeden mechanik :-)
Gorzej z Brerą, bo chyba nawet głupich filtrów sam nie będę wymieniał...

A propos zaufania do mechaników, to podobno nigdy, ale to nigdy, nie powinno się ufać swojemu mechanikowi :-)
Niestety sam się o tym niedawno przekonałem. Mechanik który od 3 lat robił mi Tigrę, robił tanio, szybko, i naprawdę dobrze, ostatnio na 99% skasował mnie za coś czego nie zrobił.
I już nie jest moim mechanikiem...
Dodano: 14 lat temu
Witam. Powiem krótko,kolego odwaliłeś kawał roboty i to własnymi rączkami. Pozdrawiam gorąco.
Dodano: 14 lat temu
Do pafka: Fakt, lubię. Z drugiej strony jak sobie sam złożę to wiem jak to jest zrobione (zaufanie mam tylko do www.pablogarage.pl), poza tym po co płacić za czynności, które mogę sam zrobić. Nie to żebym był skąpy - ale jak w domu pracuje tylko żona a ja do pracy wrócę nie wcześniej niż we wrześniu 2011 (urlop wychowawczy) to trzeba ciąć koszty gdzie się da.
Pozostaje jeszcze jeden aspekt: im lepiej znam swój samochód tym większa szansa, że sobie poradzę w razie kłopotów w trasie. A te przy prawie czternastoletnim samochodzie mogą się pojawić zawsze (niezależnie od marki).
Ale muszę przyznać, że satysfakcja jest :)
Dodano: 14 lat temu
Do debrek3: Jakoś nie miałem chęci na robienie dokumentacji foto - choć pojawiła się taka myśl. Trochę szkoda mi było brać usmarowanymi łapami aparat. A myć ręce przed zrobieniem każdego zdjęcia? Trochę za dużo zachodu - na przyszłość trzeba będzie kupić tanią cyfrówkę do takich okazji, bo lustrzanki szkoda ;)
Dodano: 14 lat temu
dużo ciężkiej roboty :)
przydałoby się kilka fotek dla oceny efektu pracy :)
pozdro
Dodano: 14 lat temu
Trochę się tego nazbierało, ale coś mi się wydaje, że należysz do tych kierowców, którzy lubią "grzebać" przy swoim aucie - także pewnie robiłeś to z przyjemnością :-)
No i jest satysfakcja, że tyle się samemu zrobiło :-)
Najnowsze blogi
Dodano: 9 dni temu, przez
Auto do kasacji? W Łodzi zrobisz to szybko i bez stresu! Sprawdź szczegóły na stronie. https://auto-szrot-kasacja-pojazdow.pl/lodzkie/lodz
Dodano: 16 dni temu, przez niki129
Miałem sprzedać Audi ale jakoś było mi żal tamtego auta wystawiłem równolegle na sprzedaż forda. Ogłoszenie wisiało 3 tygodnie, pierwszy telefon, oglądający finalnie auto sprzedane. ...
8 komentarzy
Dodano: 24 dni temu, przez darek-k
Objaw był taki że auto raz opadało, sam tył, i podczas podnoszenia w pewnej chwili jak z procy do góry poszedł, usterka się pogłębiała, że już nawet podczas jazdy potrafił wystrzelić do ...
5 komentarzy
Marki społeczności
Szukaj znajomych
Login:
Miejscowość:
Województwo:
Opony letnie w oponeo.pl