Dzis zabralem sie troche za moj wozik. Troche sie ukurzyl od piatkowego mycia wiec trzeba bylo troche podzialac... dodatkowym bodzcem do tego byl pewien malo przyjemny fakt ... zmieniane zawieszenie (wahacze i koncowki drazkow - zamienniki) zaczely strasznie trzeszczec ... sworchnie prawdopodobnie wysuszylo i [ass] wiec zastosowalem stary sprawdzony patent ... strzykawa igla i zloty strzal w "stawy" ... jak pomyslalem tak zrobilem... od razu trzeszczenie przypominajace stary wyeksploatowany tapczan ustalo (olej 15W40 Lotos zreszta bez roznicy jaki to i tak tylko do smarowania sworzni na jakis czas). wniosek jeden... chyba dla swietego wlasnego spokoju nie oplaca sie inwestowac w zamienniki.
Dodatkowo motywacja do dokladnej pielegnacji auta to nadchodzacy sobotni spot w Gliwicach na ktory sie wybieramy i mam nadzieje ze nic nie wyskoczy.
Dzis helmucisko zostalo umyte z zewnatrz oraz umylem mu serduczko (wkoncu po takim przebiegu mial prawo byc zakurzony - na szczescie w dalszym ciagu bez wyciekow plynow ustrojowych z wewnatrz serca) i wyczyscilem plastiki oslaniajace jego wnetrznosci. Jutro prawdopodobnie zostanie w garazu i bedzie czekal na polere i woskowanko. A na czwartek zostawie sobie dokladne sprzatanie wnetrza. Przy okazji sprawdzilem poziom oleju i od ostatniej wymiany tj... jakichs 13000 tys km dolalem mu cale 300ml (olej stosowany w aucie MOBIL1 5W30) to chyba nie duzo jak na diesla z pompowtryskami

Oczywiscie foto z dzisiejszych zabiegow ...