Witam, wczoraj moja megi dała mi się we znaki i zjadła troszkę nerwów. Po wizycie z synem u lekarza w drodze powrotnej wstąpiliśmy do centrum handlowego arena w Gliwicach na początek leroy merlin, po krótkich zakupach wracamy do samochodu a tu zonk nie chce zapalić, tylko terkotanie, pstrykanie przekaźnika, przy próbie odpalenia zamyka się centralny zamek, zapalają się różne kontrolki abs, poduszki, silnika. Świeci serwis oraz stop, sygnał akustyczny i dziwne komunikaty w języku francuskim. Pierwsza myśl laweta ale nie poddaję się tak szybko telefon do ojca w celu przetłumaczenia tych komunikatów, niestety google nie daje rady, więc odłączam aku na 10 minut, w tym czasie przegląd wszystkich dostępnych bezpieczników podłączenie aku i dalej nic. Na drugim końcu parkingu Norauto więc krótki spacerek i po zostawieniu dowodu osobistego chłopcy pożyczają kable rozruchowe. Powrót do auta zagadanie kierowcy ibzy czy by nie pożyczył troszkę prądu spinamy aku ze soba wsiadam do megi przycisk start i z duszą na ramieniu czekam na reakcje, po chwili rozrusznik pięknie kręci i autko odpala banan na twarzy z megi wszystko ok. Po powrocie do domu zapaliła bez problemu dzisiaj po 24 godzinach postoju też nie było problemu więc był to chyba jednorazowy wybryk.
Serdeczne dzięki jeszcze raz gościowi z SEATA za użyczenie prądu.