Po wyjściu z wojska nie miałem kasy, jak każdy w tej sytuacji, pracę udało mi się zdobyć po czterech dniach od wyjścia z wojska, fajnie było. Z motoryzacji to miałem rower a w krótkim czasie kolega sprzedał mi Simsona S51, czas mijał, pogoda się pogarszała a do pracy miałem 5 km, trzeba było o czymś pomyśleć.

Trafiłem do salonu samochodowego gdzie mogłem kupić Vectrę dwulitrową za niewielkie pieniądze, tylko po przeliczeniu ile mnie będzie kosztować ubezpieczenie odechciało mi się wszystkiego. Sprzedawca w salonie zorganizował mi kredyt na tak świetnych warunkach, że nie chciało mi się szukać gdzie indziej samochodu jednak rozsądek miał wygrać.

Gdy pojechałem do salonu samochodowego odmówić kupno auta zauważyłem to małe cudo, zamiast iść do środka i załatwić sprawę zapatrzyłem się w to cudo a sprzedawca podszedł do mnie z kluczykami. Po wejściu do środka nie chciałem już wychodzić, zamiast odmówić kupna Vectry podpisałem umowę kupna, wszyscy się ze mnie śmiali, na co mi taki samochód, ale jazda w nim jest przyjemnością samą w sobie.

Pierwszą niespodzianką dla mnie był widok tego samochodu na ulicach, mijając się z innym użytkownikiem Mini natychmiast musiały pomrugać światła i podnoszone jednocześnie były ręce, pozdrawia się każdego, kto jest za kierownicą tego cudu techniki.

W tym czasie jeździłem w pracy ciężarówką a przesiadanie się z jednego do drugiego było codziennym wyzwaniem.

Dla tego cudownego uczucia, które towarzyszy za kierownicą kupiłbym go raz jeszcze, nie zwracałem uwagi na koszty, które ponosiłem w związku z tym diabelskim pudełkiem, ponieważ radość w kierowaniu tym pojazdem zwraca wszystkie inwestycje.